Bardzo lubię takie przypadki, kiedy natrafiam w bibliotece na książkę o której jeszcze nie słyszałam, nic o niej nie wiem, nie mam z góry wyrobionego o niej zdania a autor jest taką samą tajemnicą jak treść . Tak czasami się zdarza, bardzo rzadko, a odkąd czytam Wasze blogi jeszcze rzadziej, niemniej jednak - tak czasem bywa. Lubię, kiedy niespodziewanie taka książka okazuje się małą perełką. I właśnie to przytrafiło się tym razem - wyjęłam z półki niepozorną, małą, chudą książeczkę Amandy Sthers zatytułowaną "Chicken street".
Chicken Street to główna ulica w Kabulu. Nikt nie wie, skąd akurat taka nazwa, bo nikt nigdy nie widział tam żadnego kurczaka, podobnie jak na Flower street nie spotka się ani "śladu płatka, łodyżki czy choćby marnego kaktusa"¹
A poza tym jest to głównie ulica targowa, pełna handlarzy, kolorów, zapachów, gwaru i tłoku.
Na tej to ulicy mieszka Alfred, pisarz publiczny, który posiada rzadką w tym mieście umiejętność pisania, a do tego jeszcze zna kilka języków, oraz Szymon - niegdyś bogaty mąż pięknej aktorki, dziś skromny szewc. Są oni połączeni więzią wprost organiczną - to dwaj ostatni Żydzi w Kabulu. Prowadzą życie, jakie przystało na przedstawicieli ich narodowości - dbają
o przestrzeganie wszystkich świąt,odmawiają rytualne modlitwy, chodzą nawet do synagogi, do której klucze ma Alfred, wspominają dawne czasy, kłócą się ze sobą z humorem tak charakterystycznym dla Semitów. Prowadzą taki przykładny tryb życia do pewnego dnia, kiedy na ich drodze stanie młodziutka Naema z prośbą o napisanie listu do pewnego Amerykanina.... Książka Amandy Sthers ma niewielką objętość, to zaledwie 166 stron, ale autorce udało się zamieścić na nich historię dziejącą się na dwóch kontynentach, ludzkie losy krzyżujące się ze sobą, splątane nicią zależności. Jest tu miłość, są łzy i dramaty, tęsknoty za lepszym życiem i z tego życia rezygnacja. Poruszony jest problem Afganistanu po upadku rządów talibów i stopniowe wyzwalanie się społeczeństwa z okowów tej władzy, zwłaszcza powolne zmiany w mentalności kobiet, które wciąż jeszcze są ofiarami okrucieństwa, agresji, napiętnowania, niezrozumienia, bo " kobieta nie istnieje, jeśli nie ma koło niej mężczyzny"², ale powoli odzyskują człowieczeństwo, dostają coraz szersze uprawnienia, przestają być tylko przedmiotami.
Ja nie wiem, jak autorce się to udało, ale wszystko to naprawdę znajdziemy w jej powieści.
Ja nie wiem, jak autorce się to udało, ale wszystko to naprawdę znajdziemy w jej powieści.
I chociaż właściwie od pierwszego zdania tej historii jesteśmy uświadomieni, jaki będzie jej finał, to absolutnie nie ujmuje nic ciekawości z jaką poznajemy ten świat ludzi żyjących w tym przeklętym, okaleczonym wojną mieście i kraju "pełnym problemów, przemilczeń i legend. Kraju ludzi twardych i gwałtownych (...) skazanym na śmierć, który jednak odżył i kiełkuje pod kamieniem"³.
Myślę, że te cytaty mówią same za siebie.
Z całego serca polecam...Myślę, że te cytaty mówią same za siebie.
¹ Amanda Sthers "Chicken Street", str.
² tamże, str. 92
³ tamże, str. 127
______________________
Autor: Amanda Sthers
Tytuł: Chicken Street
Wydawnictwo: Noir Sur Blanc
Moja ocena: 5/5
______________________
Wiem, że to utarte stwierdzenie, ale -brzmi ciekawie. Recenzję przeczytałam od deski do deski i przyznaję, że chętnie zapoznam się bliżej z treścią tejże książki.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam, też zrecenzowałam i potwierdzam, że książka jest świetna.
OdpowiedzUsuńZachęcająco brzmi:) Też lubię odkrywać takie niespodziewane perełki. Ostatnio tak odkryłam "Rauskę" Teresy Oleś-Owczarkowej.
OdpowiedzUsuń