wtorek, 31 maja 2011

Baba Jaga według Dubravki Ugrešić










„Z początku ich nie widzicie. A potem niczym zabłąkana mysz pojawia się raptem w polu widzenia przypadkowy szczegół: staroświecka damska torebka, pończocha, która zsunęła się w dół i zatrzymała na lekko opuchniętej kostce, niciane rękawiczki na dłoniach, niemodny kapelusik na głowie, przerzedzone siwe włosy pobłyskujące niebieskim odcieniem (…) Małe, urocze staruszki. Z początku ich nie widzicie.”¹


  Dubravka Ugrešić w swojej książce, która w Polsce ukazała się pod tytułem  „Życie jest bajką. Mit o Babie Jadze”, postanowiła zmierzyć się z tym prastarym słowiańskim mitem, traktując go jako alegorię do starzenia się, przemijania, obsesji współczesnego świata na punkcie młodości i pięknego ciała  a także, w szerszym kontekście – do kobiecości i wszelkich aspektów z tym związanych.

   Książka ta jest prozatorskim tryptykiem –  w pierwszej części, bardzo osobistej, ukazano wzajemne relacje między matką, będącą już w podeszłym wieku a jej córką. Druga część  to opowieść o trzech przyjaciółkach – Bebie, Lali i Kukli, paniach w zaawansowanym już wieku, które wybrały się do centrum SPA w Czechach. Mamy tutaj prawdziwe spotkanie czarownic! Te dwie historie stanowią sedno całego kontekstu zaprezentowanego nam przez pisarkę. A kluczem do jego odczytania i pełnego zrozumienia staje się część trzecia – napisana w postaci listu slawistki dr Aby Bagay (!) do redaktora mającego zamiar wydać te dwie historie drukiem i proszącego dr Bagay o interpretację i wskazówki odnośnie odczytywania owych opowieści w kontekście mitu o Babie Jadze. I dopiero tutaj osłania się przed nami całe bogactwo symboliki, znaczeń, jakie autorka nadała niemal każdemu drobiazgowi, sprytnie ukrywając je pod z pozoru ot, takimi sobie zwykłymi opowiadaniami . Prawdziwa uczta i pole do popisu - rozmaite warianty interpretacyjne, gdzie każdy szczegół, każda postać, nawet jej imię, ma swoje znaczenie. A przy okazji istna kopalnia ciekawostek o wierzeniach pradawnych ludów słowiańskich.

  Okazuje się, że mit o Babie Jadze jest ponadczasowy, uniwersalny, ogólnoświatowy i ponad wszelkimi granicami kulturowymi. I istnieje cała „babajagalogia” - po to, by odczytywać jego przesłanie, nadawać mu nowy, świeży sposób interpretacji.  Bo chociaż Baba Jaga jest wytworem typowo słowiańskim, wyrósł on   między innymi w oparciu o bogactwo wierzeń starożytnych Greków. A poprzez wieki funkcjonował w świadomości kulturowej, był przekształcany, adaptowany, dopełniany i rozbudowywany, stał się takim „zbiorowym dziełem i zbiorowym lustrem” ².  Na przykład wg dawnych wierzeń Baba Jaga jest substytutem bogini, która została zdegradowana ze swej potężnej roli, obalona z tronu , w efekcie czego przetworzyła się we wredną i paskudną wiedźmę. A w micie o niej znajdziemy jeszcze wiele, wiele cech, odnoszących się m.in. do kobiecości, jako matki, siostry, żony


   Dubravka Ugrešić jest autorką, którą czyta się z ogromną przyjemnością. Jej książki zawsze są błyskotliwe, zaprawione nutką inteligentnej ironii, dawką poczucia humoru i ogromną erudycją autorki. A przy tym dają do myślenia. Nie inaczej  jest i tutaj. Do tego „Życie jest bajką” można odczytywać naprawdę na różnorakie sposoby i w tym kryje się cała frajda i  przyjemność. To książka do kilkukrotnego przeczytania, po to, by za każdym razem odkrywać więcej i rozumieć lepiej. Od czytelnika autorka wymaga tylko odrobiny cierpliwości ”Dlaczego? Dlatego, że tylko na cierpliwych i upartych bohaterów – tych, którzy gotowi są przejść przez siedem gór i siedem mórz i zedrzeć po drodze trzy pary żelaznych butów – na końcu bajki czeka nagroda” ³.

 
   Warto być cierpliwym i upartym, przejść z autorką tę bajkową wyprawę bo, jak to zwykle z mitami bywa, może się okazać, że ma on więcej wspólnego z życiem i współczesnością niż można by z początku sądzić, a czy doczekamy się nagrody? To już będziemy wiedzieli tylko my sami. 


¹. Dubravka Ugrešić "Życie jest bajką", Wydawnictwo Znak 2011, cyt.str. 5-6
². j.w., cyt.str. 285
³.j.w., cyt.str. 223

_______________




_______________


Dubravka Ugrešić


"Życie jest bajką"


Data polskiej premiery : maj 2011


Ilość stron:  300


______________

piątek, 27 maja 2011

Wypalone cienie - Kamila Shamsie













   

  Książka, która wpadła w moje ręce dosyć przypadkowo, podczas wizyty w księgarni, a po zakupie przykuła moją uwagę od pierwszej do ostatniej strony.


Historia „Wypalonych cieni” rozpoczyna się w Nagasaki 9 sierpnia 1945 roku, w ostatnich godzinach przed lotem amerykańskiej supefortecy B - 29 , wydarzeniem, które na zawsze odmieniło to piękne japońskie miasto, życie tysięcy ludzi i historię świata, następnie wiedzie nas do Indii, by potem rzucić do Istambułu, Afganistanu, Pakistanu i zakończyć się w USA, w miesiącach po ataku na WTC. Wraz z główną bohaterką, Japonką Hikoro przeżyjemy pół wieku i wiele wydarzeń – zarówno tych historycznych, o znaczeniu globalnym, jak i tych, które będą ważne tylko dla mikroświata Hikoro i jej najbliższych.

Inspiracją dla autorki stały się osoby, które przeżyły wybuch w Nagasaki, ale zostały napiętnowane na całe życie – wiele osób zostało dosłownie „wytatuowanych” wzorami z kimon, które miały na sobie tego dnia – pod pływem wysokiej temperatury znaki te zostały na zawsze odciśnięte na ich skórze. Po to, by do końca życia przypominać. Na zawsze odcisnąć na nich piętno . Miano „hibakusha” .
Hiroko nie chce być postrzegana tylko przez pryzmat tego wydarzenia, pragnie uciec od przeszłości, od tego miana, które w jej ojczyźnie już na zawsze będzie ją definiowało i określało z góry . Ale pomimo wszystko pewnych wspomnień nie da się wymazać z pamięci. Na zawsze będą jej towarzyszyć cienie i to nie tylko te utworzone przez grę światła i mroku.

To piękna opowieść, rodzinna saga, o lojalności, otrzymanych w życiu szansach, przekazywaniu siły, do tego okraszona w tle autentycznymi wydarzeniami i bogatym tłem kulturowym. Styl autorki jest bardzo piękny, a jednocześnie pozbawiony taniego sentymentalizmu. Sprawia, że książkę naprawdę czyta się na jednym oddechu. Było to moje pierwsze spotkanie z Kamilą Shamsie ale z pewnością nie ostatnie - w Polsce ukazały się jeszcze "Sól i szafran" i "Kartografia", bardzo jestem ciekawa zwłaszcza tej ostatniej i w niedługim czasie z pewnością postaram się z nią zapoznać.

______________

Kamila Shamsie

"Wypalone cienie"

Data polskiej premiery: 2011-05-25

Wydawnictwo: Świat Książki

______________




______________

środa, 18 maja 2011

Miłość na marginesie - Yoko Ogawa







  Yoko Ogawa to nowa postać na polskim rynku wydawniczym. To dziwne, że w naszym kraju słyszymy o niej dopiero teraz – w Japonii należy ona do najpopularniejszych pisarek, wydała ponad dwadzieścia powieści, jest laureatką licznych nagród, w tym prestiżowej nagrody im. Akutagawy. Wydawnictwo WAB na początek zaproponowało nam „Miłość na marginesie” a w kolejce do wydania czeka już kilka kolejnych pozycji tej autorki, z czego bardzo się cieszę, bo moje pierwsze spotkanie z jej prozą oceniam niezwykle pozytywnie.

                                                        *

   Główna bohaterka budzi się pewnego dnia słysząc dźwięki fletu, mimo, że ponad wszelką wątpliwość, nikt w pobliżu nie gra na tym instrumencie – dźwięk ten istnieje tylko w jej głowie. Zdiagnozowano u niej głuchotę czuciowo-nerwową - wtedy albo słyszy się dźwięki, których nikt inny nie słyszy, albo najmniejszy szept, szmer przesypywanego między palcami piasku, szelest stron czy trzepot skrzydeł motyla brzmią z siłą wodospadu, a rozmawiać można tylko szeptem. Jest po prostu tak, jakby uszy miały swój własny świat.
Podczas spotkania, na którym osoby dotknięte tą przypadłością dzielą się swoimi wrażeniami i opisują objawy choroby dla czytelników pewnego medycznego czasopisma, nasza bohaterka poznaje młodego mężczyznę – stenografa, który zapisuje słowa osób zabierających głos. Od pierwszej chwili jest zaintrygowana, nie tyle nim samym, ile jego dłońmi, palcami, idealnie zsynchronizowanymi z wypowiadanymi słowami i zapisującymi je na papierze tajemniczym, stenograficznym pismem.
 Ich spotkania, które nastąpią potem, będą dziwną symbiozą dwóch osób a dla głównej bohaterki staną się podróżą w przeszłość, w której obecny będzie Trzynastoletni Chłopiec z Krainy Wspomnień, hodowca kwiatów jaśminu, dziwna wizyta w muzeum... Przeszłość w tajemniczy sposób splatać zacznie się z teraźniejszością.

                                                       *

 Yoko Ogawa stworzyła opowieść utkaną ze szczegółów. Opisała odczucia z pozoru niedefiniowalne. Zamieniła ulotne dźwięki w słowa . Posłużyła się narracją, którą odczuwa się w sposób głęboki. To proza krystalicznie przejrzysta, kojąca, subtelna, delikatna i cicha jak słowa wypowiadane szeptem. Pełna prostoty a jednocześnie wypełniona znaczeniami. Autorce udało się ukazać, jak wiele odcieni może kryć się między światłem księżyca a cieniem. To prawdziwe antidotum na rozkrzyczany świat dookoła.


________________

Yoko Ogawa

"Miłość na marginesie"

Data polskiej premiery: maj 2011

Wydawnictwo: WAB

Ilość stron: 208

________________



________________

sobota, 14 maja 2011

Kawałeczek Indii











  Powieść autorstwa Thrity Umrigar to propozycja dla czytelników lubiących książki w których nacisk położony jest nie na spektakularna akcję, a na dobrze skonstruowane wewnętrzne portrety głównych bohaterów, czyli dla tych lubiących (tak jak ja) drążyć, analizować, porównywać i dociekać.


  „Przepaść miedzy nami” jest książką dziwną. Dlaczego? Bo pomimo, że historia, którą opowiada jest z pozoru banalna, przewidywalna i czytając ją nie sposób nie powiedzieć, że „to już tyle razy było”, zarazem autorce udało się skonstruować w tej niby banalnej historii bardzo ciekawe postaci, takie "dopracowane”, „z krwi i kości”.

Historia ta rozgrywa się we współczesnych Indiach, w Bombaju. Głównymi bohaterkami są dwie kobiety, które różni dosłownie wszystko. Bhima, kobieta rozczarowana tym, czego doświadczyła w swoim dotychczasowym życiu, niepiśmienna, mieszka w najbiedniejszej dzielnicy, w slumsach zwanych tutaj basti i pracuje jako służąca u Sery – drugiej bohaterki powieści, która pochodzi z bogatej kasty parsów, jest wykształcona i ma wszystko, aby być kobietą szczęśliwą, przynajmniej na tyle, na ile to możliwe w Indiach. Czyli rzeczywiście - obie kobiety dzieli tytułowa przepaść. Jednak w miarę odkrywania nowych faktów z ich życia i historii obydwu rodzin zaczyna okazywać się, że naprawdę łączy je więcej, niż można by przypuszczać. Że społeczeństwo kastowe, mimo, że poukładane jak warstwy na torcie nie gwarantuje, że życie ich nie wymiesza, a ten, który jest na górze nie może doświadczyć mroku i chłodu warstw dolnych…

Książka z pewnością zasługuje na uwagę ze względu na wspomniane już wyżej ciekawie skonstruowane postaci. Dla mnie cenne także były wątki przybliżające kulturę, potrawy czy po prostu – codzienne życie. I mimo, że nie są one mocno wyeksponowane, to Bombaj ciągle obecny jest w tle, ciągle czujemy jego puls, oddziaływanie na bohaterów, oglądamy najbiedniejsze dzielnice, wybieramy się na przykład na wieczorną przechadzkę na nadmorski bulwar Ćaupati pełen wrzawy i zapachów - dodaje to wszystko książce smaku i kolorytu.

Powieść Thrity Umrigar jest przygnębiająca - pełno w niej złych wydarzeń, smutku, łez, niesprawiedliwości. Ale traktuje o sprawach ważnych pod każdą szerokością geograficzną, nieznających podziałów kastowych czy różnic w statusie materialnym - takich jak, m.in. przemoc w rodzinie. Pomimo wszystko książka ta niesie także ze sobą szczyptę nadziei a główne bohaterki pozostają w pamięci na długi czas...

______________

Thrity Umrigar

Przepaść między nami

Data polskiego wydania: 2008 r.

Wydawnictwo: Muza / Seria "Kalejdoskop"


_______________




_______________

sobota, 7 maja 2011

Historia Alejandra Mayty










 „Rewolucja jest jak rower, jeśli się nie porusza do przodu – upada”. Tak zwykł mawiać Che Guevara. I myślę, że stwierdzenie takie może stać się mottem mojej recenzji powieści „Historia Alejandra Mayty”, napisanej przez Mario Vargasa Llosę w 1984 roku, a wydanej kolejny już raz w Polsce, tym razem przez Społeczny Instytut Wydawniczy „Znak”.

Sam Llosa powiedział, że jest to „najbardziej literacka ze wszystkich powieści, jakie napisałem”. Myślę również, ze bardzo wiele w niej wątków autobiograficznych a autor bardzo utożsamia się ze swoim dziełem.

„Historia Alexandra Mayty” prezentuje koleje losu tytułowego bohatera, Peruwiańczyka – jego dzieciństwa, młodości, ale głównie skupia się na politycznym aspekcie okresu życia, kiedy to Mayta z gorliwego katolika przeobraża się w buntownika, aktywnego rewolucjonistę i trockistę. Splot wszystkich wydarzeń w roku 1958 doprowadza go do małej wioski w Andach, która ma dać początek wielkim zmianom, a w mrzonkach Mayty wybuchnąć ma tutaj rewolucja, która poderwie cały naród peruwiański do walki z wyzyskiem i nierównością klasową, nastąpić ma czas dochodzenia swoich praw. Coś pójdzie jednak nie tak…

Autor po dwudziestu pięciu latach próbuje odtworzyć wszystko to, co działo się z Maytą w owym okresie, prowadzi swego rodzaju śledztwo, spotyka się ze świadkami tamtych wydarzeń, zbiera splątane dane, wysłuchuje często sprzecznych ze sobą relacji, co sprawia, że ma ogromne trudności w odtworzeniu życia swojego bohatera oraz w poukładaniu wydarzeń we właściwej kolejności. Dzięki temu zabiegowi mamy tutaj nie tylko jedną historię, ale każde miejsce, gdzie udaje się narrator, każdy człowiek, z którym rozmawia, każda opowieść, jaką słyszy to odrębna historia, która wnosi coś nowego. Fakty, osoby, miejsca, niektóre sprzeczne, wykluczające się wzajemnie.

I chociaż, mimo, że narrator stwierdza, że:
„ każde świadectwo, jakie udaje mi się zdobyć, zarówno fałszywe, jak i prawdziwe, bardzo mi się przydaje (…) W relacjach tego typu nie interesuje mnie zgodność z prawdą, lecz siła sugestii, pomysły, jakie się mi podsuwa, kolor i dramatyzm” [ cyt. str. 107]*

 jednak czai się powątpiewanie, czy wszystko to jest w stanie przybliżyć nas do prawdy? Stąd bierze się frustracja autora, udzielająca się także czytelnikowi.

Bo jednak okazuje się, że
 
„Gdy podejmuje się trud odtworzenia jakiegoś zdarzenia na podstawie rozmaitych świadectw, człowiek uczy się, że wszystkie historie są opowieściami złożonymi z prawdy i kłamstwa” [ cyt. str. 125]

Powieść „Historia Alexandra Mayty” to także, oprócz głównego nurtu, rozważania na przeróżne tematy – nad historią Peru ( głównie dotyczącą walki niepodległościowej w tym kraju, problemami państwa będącego ciągle pod zniewoleniem, a jednocześnie nie bardzo potrafiącemu wydobyć się z marazmu i przedsięwziąć jakieś kroki), ale także nad lojalnością, przyjaźnią, polityką, społeczeństwem, oraz nad przemocą – zarówno tą moralną jak i fizyczną.

To powieść o podwójnej narracji ( kolokwialnie mówiąc „powieść w powieści”), z licznymi i niespodziewanymi retrospekcjami, przeszłość i przyszłość przeplatają się ze sobą a jednocześnie łączą w jedno, dlatego podczas czytania cały czas musimy się pilnować, bo nagle i bez ostrzeżenia to samo zdanie zaczyna się w przeszłości, by zostać zakończone w czasie teraźniejszym. Autor genialnie "żongluje" tutaj stylami, czasami i osobami narracji. To może sprawiać na początku trochę trudności, ale w miarę zagłębiania się lekturze zaczynamy podążać za tokiem myślenia narratora i już w porę wychwytujemy wszelkie zmiany czasowe.

Przemyślenia po lekturze tej książki pozostawiają czytelnika w dosyć smutnym poczuciu marazmu, niemocy, bezsensowności wszelkich działań. Sfrustrowany główny bohater, o którym nawet on sam nie jest w stanie powiedzieć kilku pewnych faktów, gubi się w gąszczu informacji i tak naprawdę nic nie jest do końca pewne. Wypada zakończyć słowami samego autora:
"Jak zagadkowe i nieprzewidywalne są skutki wydarzeń, jak zagmatwana jest osnowa przyczyn, skutków i przypadków, które składają się na historię człowieka"[ cyt. str. 174]

Polecam wszystkim lubiącym dobrą prozę, oryginalny, niebanalny sposób narracji a także poszukiwaczom wartych zapamiętania i zanotowania cytatów, w tej książce jest ich naprawdę wiele.
___________________
* Cytaty pochodzą z :

Mario Vargas Llosa


"Historia Alejandra Mayty"


Data polskiego wydania: kwiecień 2011


Nr ISBN: 978-83-240-1426-2

____________________

środa, 4 maja 2011

Alicja w krainie rzeczywistości





  Chyba każdy z nas od dzieciństwa jest zafascynowany książką Lewisa Carrolla „Alicja w Krainie Czarów”. Jej podróż w głąb króliczej norki i przygody z tym związane inspirują po dziś dzień, także licznych twórców, a sama książka doczekała się wielu ekranizacji. 
 Ale kim była prawdziwa Alicja, dziewczynka, która posłużyła jako pierwowzór dla bohaterki powieści, ta, która na kartach książki już zawsze będzie miała siedem lat ? Na to pytanie próbuje dać nam odpowiedź Melanie Benjamin w swojej książce „Alicja w krainie rzeczywistości”.


 Na wystawie pt „Marzenia w obrazach : fotografie Lewisa Carrolla”, która odbywała się w Instytucie Sztuki w  Chicago, Melanie Benjamin natknęła się fotografię, która wywarła na niej silne wrażenie. Było to zdjęcie siedmiolatki, Alice Pleasance Liddell. Dziewczynka przedstawiona na nim była w odważnej jak na ówczesne czasy pozie, w skąpych, ledwie ją okrywających szmatkach. Uwagę przykuwały piękne oczy, z zalotnością i odwagą wpatrujące się w obiektyw.   
Alice Pleasance Liddell




                                                  *



 Wszyscy znamy Lewisa Carrolla jako autora książek dla dzieci, zwłaszcza dwóch części przygód Alicji, niezmiennie popularnego i chętnie czytanego od XIX wieku aż po czasy nam współczesne. Wiele osób wie, że był on także genialnym matematykiem i logikiem. Mniej osób ma wiedzę, że naprawdę nazywał się Charles Dogson, a pewnie jeszcze mniej, że pan ten był zapalonym fotografem - amatorem, specjalizującym się zwłaszcza w fotografowaniu młodziuteńkich dziewczynek. Zresztą to jego zamiłowanie do dzieci było co najmniej dwuznaczne, przysparzało mu już w jego czasach kłopotów, jednak nigdy oficjalnie nie oskarżono go, ani nie dowiedziono kontaktów wychodzących poza ramy przyjętych zachowań społecznych.
Dla zainteresowanych tutaj mnóstwo odnośników do fotografii wykonywanych przez Carrolla, a także do zdjęć Alicji i jej sióstr.

A przechodząc już do samej książki i do głównej bohaterki, bo to  niej przecież chciałam napisać -  Melanie Benjamin opowiada  nam swoja wersję wydarzeń i życia Alicji Liddell, opartą zarówno na faktach jak i na wyobraźni samej autorki. Ciekawą historię dziewczynki, która nie chciała stać się dorosłą, lecz na zawsze pozostać w krainie dzieciństwa, do której nie wkradnie się rzeczywistość. Pozostać nieśmiertelną, na zawsze utrwaloną nie tylko na kartach książki, ale i na fotografiach, w pozie małej cyganeczki, w podartych fatałaszkach. Paradoksalnie po wielu latach sama Alicja stwierdzi:
" Pragnęłam żyć bez końca jako Cyganeczka, jako dziecko, które wpadło do króliczej norki. I oba te życzenia się spełniły - tyle, że nieśmiertelność rzeczywista okazała się inna niż przyobiecana : zamiast dać przepustkę w przyszłość, przywiązała mnie na zawsze do przeszłości" [cyt. str. 162].

I jeszcze jeden cytat:
"Tak widziałam swoje życie: odnosiłam wrażenie, że pierwszą jego część spędziłam w krainie czystego szczęścia., w świecie domków z piernika, chmurek z cukrowej waty i słońca z pomarańczy. Któregoś dnia jednak potężne trzęsienie ziemi usunęło mi grunt spod nóg i cisnęło mnie na odległe wybrzeże, gdzie panowały obcość i mrok" [cyt. str. 153]

  Tym trzęsieniem ziemi było coś, co nawet w książce nie jest jednoznacznie określone, ale co każe szukać przyczyn w osobie Lewisa Carolla. Zdarzenie, które z bliskiego przyjaciela rodziny wyrzuciło go na obrzeża i sprawiło, że drzwi rezydencji rodziny Liddell, dotąd szeroko i gościnnie otwarte, zamknęły się przed nim szczelnie...

  Książka Melanie Benjamin składa się z trzech części - trzech etapów życia Alicji - pierwszy, gdy jest siedmioletnią dziewczynką i właśnie powstaje bajka o niej i dla niej; kolejna część, gdy Alicja ma dwadzieścia cztery lata - poznajemy dalsze jej życie, m.in. romans z księciem Walii - synem królowej Wiktorii - Leopoldem, a także jej skomplikowane relacje z Johnem Ruskinem, znanym ówczesnym krytykiem sztuki, u którego panna Liddell pobierała lekcje rysunku. I wreszcie trzecia część - Alicja jest już stateczną damą, ale wciąż w jej życiu wiele się dzieje, a przeszłość wciąż nie daje o sobie zapomnieć...

  Melanie Benjamin stworzyła własną wersję życia Alicji, podkoloryzowaną nieco wyobraźnią autorki. Myślę, że można się zgodzić z tym, co przedstawiła nam na kartach swojej powieści. Ukazała nam się tu postać wyjęta z epoki wiktoriańskiej, ze wszystkimi konwenansami, manierami i całą etykietą przynależną tamtym czasom, nawiasem mówiąc bardzo dobrze przez autorkę uchwyconym, moją uwagę przykuły zwłaszcza opisy mody, zmieniającej się stopniowo od lat 60. XIX wieku do lat 20. XX wieku, a także barwnie odmalowane życie akademickie w ówczesnym Oksfordzie.

  Warto poświęcić chwilkę na spotkanie z Alicją, która na wieki w wyobraźni wszystkich pokoleń małych i tych całkiem dużych czytelników będzie beztroską siedmiolatką, przechodzącą z ciekawością na drugą stronę lustra. I niech taką pozostanie.

_______________________

Melanie Benjamin

"Alicja w krainie rzeczywistości"

Rok polskiego wydania: 2009

Wydawnictwo: Amber


Ilość stron:  327

________________________