czwartek, 10 marca 2011

Nos, ser i rodzinna tajemnica.








Książka o dumnym tytule „Nos Edwarda Trencoma. Powieść historyczna z mroczną intrygą i serem” należy niewątpliwie do takich, które „czytają się same” , a historie w niej opisywane potraktowane są lekko, dowcipnie i z przymrużeniem oka. Przyczynia się do tego prawdziwy talent autora do pisania tak, że im dalej, tym mamy ochotę na coraz więcej i więcej, a nasz apetyt wzrasta w miarę czytania i…jedzenia, bo jednym z głównych bohaterów swojej powieści autor uczynił …ser.


Edward Trencom jest spadkobiercą cennego rodzinnego interesu, dumnym właścicielem londyńskiego sklepu z serami. Sklepu nie byle jakiego, bo założonego w roku 1662, o czym dumnie obwieszcza kuty w żelazie szyld nad wejściową fasadą. Ale powiedzieć o tym przybytku ”sklep”, to tak, jakby nic nie powiedzieć – bo jest to raczej prawdziwa świątynia sera. Jej piwnice - prawdziwe podziemne labirynty - należały kiedyś do zakonu opactwa cysterskiego a w chwili trwania naszej opowieści, czyli w roku 1969 znajduje się w nich prawdziwy serowy raj – w posegregowanych zgodnie z regionami pochodzenia piwniczkach leżakuje tam sobie, bagatelka, trzy tysiące gatunków sera.

A sam pan Edward Trencom, właściciel - jest niezrównany jeśli chodzi o rozpoznawanie serów – ich nazw, rodzajów, miejsca pochodzenia, i najważniejsze – zapachów. Pomaga mu w tym jego ponad miarę rozbudowany i nieprzeciętnie rozwinięty organ powonienia –  rodowa duma i chluba  od dziewięciu pokoleń.   Nie oszukujmy się, serowe zapaszki do najprzyjemniejszych nie należą, bo, no cóż, sery to w końcu  nie perfumy,    
ale dla Edwarda te zapachy to poezja wypełniająca całe jego życie, to zapach alpejskich łąk i zielonych traw, to zapach kóz i krówek wypasających się na żyznych równinach Prowansji.
 I  właśnie ten  okazały nos oraz niezwykłe rodzinne przeznaczenie, swego rodzaju klątwa, która  zawisła nad całym rodem Trencomów sprawi, że pan Edward będzie musiał zmierzyć się z historią swego klanu i dowie się rzeczy zaiste niezwykłych.
  
 Mnie sama fabuła zagadki rodzinnej wydała się odrobinę naciągana i nieprawdopodobna, ale rekompensuje ją w zupełności wspaniały, inteligentny styl pisania Gilesa Miltona. Jego rubaszny angielski humor, czasami trochę  gruboskórny, dosadny  a przede wszystkim dogłębna znajomość rodzajów, gatunków sera, ich wyglądu i zapachów. Godne pozazdroszczenia.
W opowieści udało mu się przemycić także kilka faktów historycznych ( bo towarzysząc panu  Edwardowi w poszukiwaniach razem z nim cofamy się i skaczemy po czasach od siebie odległych, a historię zbieramy jak kawałki sera )  ale są one potraktowane lekko i z dużą dozą humoru,  nikogo nie znudzą.

Mimo, że nie jestem szczególną wielbicielką serów, to przy czytaniu niektórych rozdziałów po prostu musiałam podjadać sobie trójkąciki delikatnego camemberta o  aksamitnej skórce, co niech będzie najlepszą rekomendacją, jak sugestywne są opisy.
  
 Książkę mogę  z czystym sumieniem polecić wszystkim tym, których znużyły już troszeczkę wszechobecne skandynawskie kryminały i mroczne thrillery. Jeśli ktoś ma ochotę na lekturę przyjemną, odprężającą a przy tym także ciekawą, to myślę, że pan Edward Trencom wraz ze swoim niezwykłym nosem mogą stanowić atrakcyjną odmianę. Bo przecież nie ma nic gorszego niż nuda i rutyna.

Polecam!

___________________

Giles Milton
"Nos Edwarda Trencoma. Powieść historyczna z mroczną intrygą i serem"
Wydawnictwo: Oficyna Literacka Noir Sur Blanc
Rok wydania: 2011 


___________________
A na koniec coś z zupełnie innej beczki, ale o podobnej tematyce:)
Grupa Monthy Pytona: Sklep z serami 



__________________

5 komentarzy:

  1. Zupełnie nietypowy temat... Przyznam, że nie zwróciłabym na nią uwagi w księgarni, ale tak zachęcająco o niej napisałaś, że zapisuję na listę:)
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Sam tytuł nie lada intrygujący :)
    Właśnie takiej książki mi teraz brakowało w jadłospisie ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Biedronko - a więc warto ją do jadłospisu dołączyć ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Książkę dopisuję do książkowego jadłospisu, bo zapowiada się pysznie. :)
    Skecz świetny!

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz jest dla mnie cenny i bardzo mile widziany, tak więc śmiało zapraszam do dzielenia się ze mną Waszymi myślami i odczuciami :)