Nie będzie niczym niezwykłym, jeśli przyznam się, że lubię czytać „książki o książkach”. Zawsze nęcą mnie i wabią wielbiciele słowa pisanego i ich świat – biblioteki, antykwariaty, drobinki kurzu wirujące w promieniach słońca wpadającego poprzez żaluzje, gra promyków światła na grzbietach okładek. Uwielbiam przypominać sobie zapach starych skórzanych woluminów, papieru, pergaminu.
Lubię zanurzać się w świat bibliofili - czytać o tym jak bardzo kochają słowo pisane, o ich reakcjach , o miłości do książek
Dlatego przeczuwałam, że „Biblioteka cieni” może być książką dla mnie, bo traktuje o wszystkich tych wymienionych wyżej sprawach…
„Libri di Luca” to znany antykwariat w Kopenhadze. Prowadzi go od pokoleń rodzina Campelli.
Ostatnim właścicielem był Luka Campelli, ale pewnego dnia zakończył życie w co najmniej dziwnych okolicznościach. Całą spuściznę przejmuje po nim jego syn, Jon.
Podczas wdrażania się w obce dla niego dotychczas arkana prowadzenia przybytku z książkami dowiaduje się on wielu ciekawych rzeczy : antykwariat jest siedzibą Towarzystwa Bibliofilskiego, które zrzesza ludzi o nieprzeciętnych zdolnościach
- przy pomocy pewnego rodzaju telepatii są w stanie wpływać na umysły ludzi czytających, tak, że nie są oni tego świadomi, ukierunkowywać ich rozumienie tekstu, kierować ich myślami w dowolnie wybrany przez siebie sposób. Nie trudno sobie wyobrazić, że umiejętność taka to potęga.
Dlatego też staje się bardzo niebezpieczną siłą, jeśli zostanie użyta w niecnym celu.
Oprócz owego Stowarzyszenia Bibliofili, którego jednym z głównych zadań jest popularyzowanie doznań czytelniczych
i propagowanie czytelnictwa wśród dzieci istnieje także mroczna już z samej nazwy, tajemnicza frakcja Cieni - mająca o wiele większe ambicje, jak łatwo się domyślić, są to ci "źli" chcący wykorzystać swoje umiejętności do własnych nieczystych interesów.
Jon nie przeczuwa nawet, jak bardzo zmieni się jego życie po wejściu w, wydawać by się mogło, spokojny i gnuśny świat antykwariuszy i jakie zadania stoją przed nim do wykonania.
Wiadomą rzeczą jest, że w książkach drzemie ogromny potencjał i siła. Mogą one oddziaływać na czytelników i to bez mieszania w to sił nadprzyrodzonych. Słowo pisane posiada wielką moc i historia nie raz dawała dowody na prawdziwość tej tezy. Dlatego tak bardzo ważne jest aby ktoś, kto został obdarzony przez naturę zdolnością układania słów w piękne opowieści był ich świadomy i za nie odpowiedzialny. Oczywiste jest też dla mnie, że książki mogą przejmować energię poprzednich czytelników – zwłaszcza egzemplarze wiekowe, zużyte, przechodzone, które przeszły przez kilkanaście rąk mają duszę i każdy wielbiciel starych książek to potwierdzi. Wydaje się, że autor adaptował te prawdy, dodał do tego odrobinę „uniezwyklenia”, wmieszał siły nadprzyrodzone, podgrzał wszystko poprzez wprowadzenie kryminalnej zagadki. Niby wszystko pięknie, ale zabrakło mi w tej książce klimatu, szczególnego nastroju, odkrycia czegoś nowego. Czuję lekki niedosyt…
Nie mniej jednak książka, już chociażby ze względu na tematykę z pewnością jest warta uwagi
i żaden bibliofil nie przejdzie obok niej obojętnie. Każdy, kto spodziewa się inteligentnej, dobrze poprowadzonej historii z dreszczykiem i zagadką z pewnością dostanie to, czego oczekuje. Ja należę do tych czytelników, których trzeba zaczarować, zachwycić czymś niezwykłym, ująć ulotną magią, specyficzną atmosferą. Tutaj, mimo, że zjawisk nadprzyrodzonych jest dużo, jakoś mi tego zabrakło.
Mimo to, autor stworzył naprawdę dobrą powieść, która jeszcze przez długi czas będzie na ustach wszystkich książkofilów.
_______________________
Mikkel Birkegaard
"Biblioteka cieni"
Wydawnictwo: Świat Książki
Rok wydania: 2011
_______________________
bardzo lubię książki o książkach, chętnie ja przeczytam
OdpowiedzUsuńTematyka jak najbardziej mi odpowiada, więc chętnie przeczytam:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
oj, bardzo chciałabym przeczytać tę książkę
OdpowiedzUsuńTak, masz rację - słowo ma moc. Moc stwórczą, moc oddziaływania na drugiego człowieka.
OdpowiedzUsuńDlatego powinniśmy wymagać od autora, by jego słowa były w jakiś sposób piękne, by zawierały w sobie wartości, a nie puste frazesy.
"Książki i perły", Kasandra i Elwika - polecam :)
OdpowiedzUsuńElina - masz 100 % rację :)
"Ginące rzemiosło.Śladami poznańskich introligatorów". Nietypowa książka o oprawcach książek, serdecznie polecam
OdpowiedzUsuńSzkoda że książka "Ginące rzemiosło. Śladami poznańskich introligatorów", na razie jest nie dokupienia. Może będzie dodruk. Książka jest wydana wykwintnie. Prawdziwe cudo. Treść przedstawia historię introligatorstwa poznańskiego w bardzo dostępnej formie, pomimo że to książka naukowa.Autor zawarł w książce niezwykłe fakty z wielkich zdarzeń historycznych, które były odzwierciedleniem kunsztu rzemiosła introligatorskiego na niebywałym poziomie. Serdecznie tą pozycje polecam.
OdpowiedzUsuń