czwartek, 27 stycznia 2011
Wyprawa na Domarö.
Pierwsze mrugniecie latarni – rodzinna wycieczka Andersa, Cecylii i ich córeczki Mai na skutą lodem wysepkę. Cel – wspaniała latarnia morska.
Drugie mrugniecie latarni - Maja znika – ot, po prostu, dopiero była, pobiegła coś zobaczyć, chwila nieuwagi rodziców i nagle już jej nie ma…Jakby rozpłynęła się w powietrzu. A wokoło tylko lód, lód, lód i żadnej szczeliny w zamarzniętym morzu i żadnego sensownego wytłumaczenia, co stało się z dziewczynką…
Trzecie mrugnięcie latarni – Anders, teraz alkoholik, po przejściach, których nie sposób zapomnieć, wytłumaczyć, porzucony przez żonę, osamotniony postanawia powrócić tam, gdzie wszystko wzięło swój początek. Na wyspę…
I tutaj oczywiście cała historia nabiera rozpędu. Anders postanawia wrócić do swoich korzeni, odkryć wyspę i jej mieszkańców na nowo, szukać swoich starych demonów, ale przede wszystkim – rozwiązać zagadkowe zniknięcie Mai, a przynajmniej postarać się zrozumieć więcej z tego, co przydarzyło się jego córeczce.
To nie jest książka z gatunku tych, po przeczytaniu których będziecie się bali wyłączyć światło w pokoju. Z pewnością nie. Jest to raczej książka z gatunku lekkiego thrillera psychologicznego – dużo tutaj analizy wewnętrznej bohaterów, opisywania ich myśli, ale oczywiście fragmenty przyprawiające o szybsze bicie serca również się zdarzają.
Lindqvist w swojej powieści bardzo umiejętnie oddał świat społeczności ludzi żyjących na wyspie – dosyć hermetyczny, zamknięty dla przybyszów z zewnątrz, nieufny. Ludzi, na których największy wpływ siłą rzeczy ma otaczająca ich ze wszystkich stron woda, z którą żyją w swoistej symbiozie, czy im się to podoba, czy nie. Umiejętnie oddał klimat samego miasteczka, a także zaszczepił w czytelniku odrobinę niepokoju historią, dziwną legendą związaną z przeszłością wyspy. Przeszłością, której konsekwencje mieszkańcy i sama wyspa będzie zmuszona ponieść.
Ogólnie książka jest warta zwrócenia na nią uwagi i chociaż wydaje się, że nazywanie Lindqvista szwedzkim Stephenem Kingiem to zabieg czysto marketingowy i na wyrost, to na pewno jego pisarstwo ma w sobie tę interesującą cechę zasiewania w czytelniku ziarenka niepokoju, czy aby
na pewno na świecie wszystko jest takie, jak nam się wydaje?
Moja ocena 4/5
Wydawca: Amber
Data polskiej premiery : 2010-02-18
Tytuł oryginalny: Människohamn
A to archipelag Roslagen, na którym znajduje się Domarö:
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Jeszcze nie skonczylam czytac, ale ksiazka jest calkiem ciekawa, dobrze buduje nastroj na szwedzkiej wysepce, wsrod malej spolecznosci. Specyficzny klimat i specyficzni ludzie. Atmosfera miejsca to ogromny atut tej ksiazki. Polecam.
OdpowiedzUsuń