Pewien muzealnik przyjeżdża do położonego w kotlinie górskiej, sennego miasteczka. W jego niewielkiej walizce, oprócz kilku osobistych drobiazgów znajdują się mikroskop oraz książka „Dziennik Anne Frank”. Jak okaże się później – przedmioty te odgrywają w życiu naszego bohatera niebagatelną rolę. Na stację wychodzi po niego dziewczyna
(właściwie jeszcze dziecko) – córka jego przyszłej pracodawczyni – bardzo wiekowej, niezwykle tajemniczej i nie budzącej sympatii kobiety. Muzealnik, jako że jego praca polega na tym „ aby jak najwięcej przedmiotów, które ześlizgnęły się ze stołu świata, pochwycić w locie i ocalić przed rozbiciem, przywracając im ich najgłębszą wartość" zostanie poproszony przez ową kobietę o stworzenie w jej posiadłości muzeum, uporządkowanie tego, co już posiada i zdobycie nowych pamiątek. Muzeum bardzo osobliwego, niezwykłego i od pierwszej chwili budzącego lęk i niesmak. Owianego pewną dozą metafizyki. Podobnie zresztą jak kobieta, nazywana tutaj staruchą – także ona budzi odrazę, a jednocześnie jest tajemnicza, a jedyną rzeczą łączącą ją z przeszłością są zbierane przez nią eksponaty i pamiątki z którymi potrafi nawiązać kontakt wręcz fizyczny. Celem staruchy jest stworzenie muzeum „które przekracza granice ludzkiego istnienia” a które także „będzie miejscem wytchnienia dla starzejącego się świata”.
(właściwie jeszcze dziecko) – córka jego przyszłej pracodawczyni – bardzo wiekowej, niezwykle tajemniczej i nie budzącej sympatii kobiety. Muzealnik, jako że jego praca polega na tym „ aby jak najwięcej przedmiotów, które ześlizgnęły się ze stołu świata, pochwycić w locie i ocalić przed rozbiciem, przywracając im ich najgłębszą wartość" zostanie poproszony przez ową kobietę o stworzenie w jej posiadłości muzeum, uporządkowanie tego, co już posiada i zdobycie nowych pamiątek. Muzeum bardzo osobliwego, niezwykłego i od pierwszej chwili budzącego lęk i niesmak. Owianego pewną dozą metafizyki. Podobnie zresztą jak kobieta, nazywana tutaj staruchą – także ona budzi odrazę, a jednocześnie jest tajemnicza, a jedyną rzeczą łączącą ją z przeszłością są zbierane przez nią eksponaty i pamiątki z którymi potrafi nawiązać kontakt wręcz fizyczny. Celem staruchy jest stworzenie muzeum „które przekracza granice ludzkiego istnienia” a które także „będzie miejscem wytchnienia dla starzejącego się świata”.
Muzealnik trafia do świata pełnego chaosu, w którym cenne rzeczy przemieszane są z rupieciami, panuje nieporządek, nieład i niespójność. Do świata, który nie układa się w żadną całość a rzeczy (pozornie) do siebie nie pasują. Gdzie eksponaty wytwarzają tak silną i indywidualną aurę, że „umieszczone razem, kłócą się ze sobą”. Nawet postać dziewczynki, przybranej córki staruchy, kryje w sobie dwoistość – „ mówiła jak osoba dorosła, ale różne drobne gesty zdradzały jej dziecinność”.
Ogawa w swojej powieści, podobnie jak to czyni muzealnik – gromadzi i opisuje przedmioty. Po to, aby potwierdzić ich istnienie, dodać im znaczenia, usankcjonować byt. Zachować. Bo jest to powieść o przedmiotach, które służą do podróży w czasie, do zachowywania wspomnień, ulotnych chwil, a jednocześnie są także lustrami, w których odbija się przyszłość. Są mikrokosmosem, wycinkiem świata w miniaturze. A symbioza pomiędzy właścicielką a eksponatami to współegzystencja pomiędzy światem dotykalnym a światem ulotnym, niewidzialnym, metafizycznym.
Podobnie jak w „Miłości na marginesie” także i tutaj Ogawa obrazowo wykorzystała motyw ciszy. Postać Nauczyciela ciszy i mnichów z jego klasztoru, wokół których nawet „powietrze zachowuje milczenie” a „cisza snuje się między kolumnami, nasączony jest nią każdy kamień” wprowadza do niepokojącego, dosyć mrocznego świata uspokojenie, subtelność i krystaliczną czystość. Cisza, tak trudna przecież do zdefiniowania, także i tym razem jest u Ogawy wręcz namacalna.
Również brak imion głównych bohaterów czy chociażby nazwy wioski są dla autorki rzeczami charakterystycznymi. O głównym bohaterze wiemy niewiele, jeśli patrzeć z punktu widzenia zewnętrzności, mamy natomiast doskonały wgląd w jego psychikę i przeżycia wewnętrzne.
Prosta, sugestywna narracja a jednocześnie dar przekazywania niejako pomiędzy wierszami wielu odcieni i niuansów oraz subtelne, acz wnikliwe obserwacje psychiki i umiejętność kreowania świata, który wymyka się oklepanym definicjom – to rzeczy bardzo charakterystyczne dla Yoko Ogawy.
Wraz z autorką czytelnik wpada w rozlewisko czasu, swobodnie przekraczając granice pomiędzy realnością a wyobraźnią. Wspólnie z nią wkracza do świata Muzeum Ciszy i przestrzeni wypełnionej przez Rzeczy.
_______________
Yoko Ogawa
"Muzeum ciszy"
Wydawnictwo WAB, Warszawa 2012. Str. 304.
_______________
Ojej, strasznie dziwna ta książka. Ale ja już chyba tak mam - nie po drodze mi z japońską prozą...:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Isadora - doskonale rozumiem - nie każdemu "leżą" takie klimaty ;) A mimo to dziękuję za wizytę i komentarz :)
UsuńKusicielko Ty! Ostatnio jak przez Ciebie skusiłam się na Ogawę to przepadłam w "Miłości na marginesie". :D Wątpię czy dam radę się oprzeć i "Muzeum ciszy"...:) A jak znów przepadnę??:)
OdpowiedzUsuńEwa - wiesz co, "Muzeum ciszy" poleciłabym Ci nawet bardziej niż "Miłość..." :) A wiesz dlaczego - bo znajdziesz tutaj wątek, jakiego nawet się nie spodziewasz :) "Muzeum ciszy" to o wiele, wiele mocniejsza książka od poprzedniej, pokuszę się o stwierdzenie, że ma nawet coś z thrillera :D
UsuńA ja z chęcią przeczytam jak tylko nadarzy się okazja:))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Kasandro - Polecam naprawdę całego serca, myślę, że znajdziesz w niej coś dla siebie :)
UsuńMam nadzieję, że już niedługo (w przeciągu najbliższego miesiąca) uda mi się ją przeczytać. Ciekawa jestem drugiego spotkania z twórczością Ogawy.
OdpowiedzUsuńBellatriks - myślę, że Ogawa zaskoczy Cię tym razem - faktycznie książka ma zupełnie inny klimat niż "Miłość.." Będę niecierpliwie oczekiwać Twoich wrażeń z lektury :)
UsuńMam ją w planach czytelniczych <3 Bardzo lubię takie historię, zresztą Wydawnictwo WAB jest jednym z moich ulubionych i każda wydana przez nich książka to dla mnie istna gratka i uczta, zarazem czytelnicza! ^^
OdpowiedzUsuńPandorciu - również bardzo lubię książki tego wydawnictwa, zwłaszcza serię "Z miotłą" :) Życzę Ci wielu mocnych wrażeń podczas lektury "Muzeum ciszy" i pozdrawiam bardzo serdecznie :)
UsuńOjejciu. Sama nie wiem. Z jednej strony nie bardzo mam ochotę na taki temat, a z drugiej tak mocno wszyscy zachęcają...
OdpowiedzUsuńtetiisheri - no i nie wiem co mam doradzić - chyba sama musisz zadecydować, czy odnajdujesz się w takich specyficznych klimatach, czy też nie :)
UsuńPodoba mi się tytuł, podoba mi się pomysł, podoba mi się opis, więc nie pozostaje nic innego, jak rozpocząć znajomość z twórczością Ogawy.
OdpowiedzUsuńGosiu - polecam zarówno "Muzeum ciszy" jak i "Miłość na marginesie" - obydwie pozycje są nietuzinkowe :)
UsuńZaczynam czytać. Jak tylko przeczytam, wrócę, przeczytam Twoje wrażenia z lektury i podzielę się własnymi;) Miłością na marginesie Ogawa zwróciła moją uwagę; nie zachłysnęłam się nią, ale widzę potencjał w jej stylu, to ulotne "coś", co być może ujęte zostało dużo lepiej w innych jej powieściach.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!:)
litero - jestem bardzo ciekawa Twoich wrażeń i będę ogromnie wdzięczna za Twój komentarz. Pozdrawiam ciepło!
UsuńOho, coś dla mnie. Dzięki wielkie za naprowadzenie an trop tej książki : )
OdpowiedzUsuńWilku Stepowy - cała przyjemność po mojej stronie :)
UsuńDługo po czasie, ale jestem;) "Muzeum ciszy" podobało mi się bardzo; subtelny język, niedopowiedzenie, niepewność... Niby nic wielkiego się nie dzieje, a eksponaty do muzeum wręcz odstręczają, ale coś w tej całej historii jest, co przykuwa uwagę.
OdpowiedzUsuń