Czy nuda ma historię? Wszystko zależy od tego, co będziemy rozumieć pod pojęciem nudy. Peter Toohey w swoim eseju próbuje znaleźć odpowiedź na to pytanie, a także usiłuje rozpoznać naturę samego zjawiska. Stara się zgłębić, jakie czynniki wpływają na to, że uważamy coś za nudne? Stawia pytania o miejsce, jakie nuda zajmuje w życiu człowieka.
Nuda – nadmiar, przewidywalność, monotonia. Już starożytni znaleźli dla niej swoją zmyślną nazwę - „taedium vitae”, co oznacza tyle co zmęczenie, znudzenie życiem i światem, pasmo idealnej monotonii. Sposób przejawiania się tego zjawiska pozostaje ponadczasowy, jest niezmienny w różnych okresach. Ludzkość we wszystkich epokach historycznych zawsze miała zdolność i predyspozycje do odczuwania znużenia. Chociaż samo pojęcie nudy jako takiej wprowadzono dopiero w XVII stuleciu, w epoce oświecenia. Natomiast II poł. XIX wieku przyniosła zafascynowanie tematem nudy, marazmu i wszystkim, co się z tymi pojęciami wiązało. Zwłaszcza u francuskich pisarzy, u których występowały one pod pojęciem melancholii raczej niż nudy. A czy nudzono się, kiedy nie znano jeszcze i nie potrafiono określić pojęcia czasu, kiedy żyło się całkowicie chwilą obecną? Tak, bo wydaje się, że skupianie się na teraźniejszości nie uodparnia nikogo na nudę. A przewidywalność i banał to cechy obecne zawsze i nie są one jedynie znakami naszych czasów.
Autor dzieli nudę na trzy rodzaje:
● nuda sytuacyjna
● nuda z przesytu
● nuda egzystencjalna/ duchowa
Przy czym tej ostatniej w swoich rozważaniach poświęca najwięcej miejsca. Nuda egzystencjalna jest rodzajem pustki wynikającej z poczucia odizolowania od innych ludzi. To taka depresja z otoczką intelektualną. Była głównym motywem wielu dzieł zarówno malarskich, jak i literackich. Na przykład Jean - Paul Sartre i Alberto Moravia poświęcili temu tematowi swoje powieści.
Wydawca obiecuje nam na okładce: „ 3000 lat dziejów nudy, jej tradycje i formy” – a mnie zabrakło pogłębienia tematu z punktu widzenia historycznego – przez większą część książki autor omawia funkcje nudy oraz jej biologiczne uwarunkowane podstawy, koncentrując się na psychologii raczej niż na historii. Zatem kładzie nacisk nie na te zagadnienia, jakie obiecuje nam tytuł książki. Mam takie wrażenie, że autor wrzucił do jednego worka kilka zagadnień i dyscyplin naukowych, a to sprawiło, że treść chwilami staje się chaotyczna, a czytelnik przeskakując od jednego zagadnienia do drugiego zaczyna tracić wątek. Także brak chronologii w przedstawianych faktach wprowadza element zamieszania. I przede wszystkim, powtórzę jeszcze raz, bo jest to mój główny zarzut – za mało analizy tematu z punktu widzenia historii, pierwsze konkrety pojawiają się gdzieś około strony 121 ( książka liczy 188 stron, z czego dziesięć zajmują przypisy) . I jeszcze jedna sprawa – bibliografia, która chociaż jest bardzo bogata, jednak niezbyt przydatna - w większości są to pozycje niestety niedostępne polskiemu czytelnikowi, trudne do zdobycia, wydane tylko po francusku lub angielsku.
Ogólnie jednak rzecz ujmując książka jest ciekawa. Nie nudzi. Na pewno pozwala poszerzyć sobie wiedzę o tym, paradoksalnie, bardzo interesującym zjawisku. Nie jest to rozprawa naukowa, raczej luźne dywagacje i rozważania autora, podane w lekkiej formie.
Na koniec pytanie. Czy nuda jest potrzebna? Z pewnością jest siłą sprawczą, pobudza bowiem w artystach potencjał twórczy – prowokuje ich do twórczego myślenia, do eksperymentów, poszukiwania nowych rozwiązań. Wiele epokowych odkryć zaistniało właśnie dzięki monotonnej egzystencji i chęci uatrakcyjnienia sobie czasu. A więc czasami ma także pozytywne cechy.
A lekarstwo na nudę? Autor radzi wsłuchiwanie się w jej głos i wycofywanie się cichaczem z sytuacji, które ją powodują. Zajęcie się czymś ciekawym i pożytecznym – na przykład przeczytaniem książki Petera Toohey’a. A przede wszystkim zapewnienie sobie różnorodności doświadczeń i bodźców.
Ale recepturę na nudę i jej lecznicze składniki każdy musi opracować sobie we w własnym zakresie.
____________________
Walter Sickert Nuda, 1914. Olej na płótnie |
" ... stary właściciel baru, postawił przed sobą szklankę na stole, a cygaro tkwiące jego ustach całkiem wygasło. Jego bystre, świńskie oczka spoglądają na spustoszenie, jakie jawi się przed nim. Za nim tłusta kobieta wspiera ramiona na taniej żółtej komodzie. Od razu widać, że wszystko między nimi skończone. opada na nich ciężar znużenia narastającego od niezliczonych dni".
___________________
Peter Toohey
"Historia nudy".
Wydawnictwo Bellona, Warszawa 2012. Str.188.
______________
Rewelacja! W życiu bym nie wpadła na pomysł napisana książki o nudzie właśnie!
OdpowiedzUsuńBędę jej poszukiwać, bo okrutnie mnie zaintrygowałaś tą pozycją:)
Pozdrawiam serdecznie!
Polecam! Niewątpliwie autor miał niezwykle oryginalny pomysł :)
UsuńPozdrawiam!
Interesujący temat. Z chęcią poznam te książkę:))
OdpowiedzUsuńPolecam :))
UsuńCiekawa pozycja :)
OdpowiedzUsuńHeh, o kurczę...Nie spodziewałabym się książki na temat nudy. :) Zaskoczyłaś mnie. :)
OdpowiedzUsuńEwa - rzeczywiście, temat książki jest dosyć zaskakujący ;) i wbrew pozorom, wcale nie nudny :)
UsuńSama nie wiem :) Raczej bym przejrzała niż przeczytała :)
OdpowiedzUsuńCzasami takie pozycje okazują się bardzo ciekawe.
Czytałam kiedyś ,,Historię brudu,, i chociaż temat również wydaję się abstrakcyjny to zdecydowanie mnie wciągnęła i poszerzyła mój punkt odniesienia :)
Jeśli lubisz książki mocniej nacechowane historią to polecam Ci ją z całego serca:)
biedronko - jasne - przekartkować też można ;)
Usuń"Historię brudu" już zgłębiłam w zamierzchłej przeszłości - to rzeczywiście świetna książka :)
Mówi się, że inteligentny człowiek nigdy się nie nudzi. Mnie chyba w takim razie tej inteligencji brakuje, bo są dni, kiedy tę całą nudę mogłabym jeść łyżką :D
OdpowiedzUsuńlimonko - a wiesz, ja nie sądzę, że nuda ma wiele wspólnego z inteligencją :) Przynajmniej u Ciebie - na pewno nikt nie może posądzić Cię o brak tej ostatniej ;) I z pewnością nawet najwięksi geniusze też czasami się nudzą.
Usuń