niedziela, 28 sierpnia 2011

Michal Viewegh - Cudowne lata pod psem











  „Cudowne lata pod psem” to groteskowa, satyryczna opowieść, swego rodzaju kronika pewnej zwariowanej rodziny, pełnej ekstrawaganckich osobowości i niezwykłych wydarzeń, z Czechosłowacją lat 1968 -89 w tle i wszystkimi absurdami życia w państwie tamtej doby. Zresztą - już sam tytuł zapowiada przewrotność.


  Główny bohater, Kvido, nadzwyczaj inteligentny i obdarzony ironicznym poczuciem humoru młody pisarz, od pierwszego dnia swojego życia wprost skazany był na niezwykłość – przyszedł na świat w teatrze, na scenie, podczas sztuki „Czekając na Godota”. Zachwycona publiczność przy jego narodzinach skandowała:„Godot! Godot!” A potem? Nie może być inaczej - będzie jeszcze ciekawiej, w jego życiu groteska przeplatać się będzie z absurdem, tragikomedia z farsą. Kvido opowie nam o swoim życiu w „cudownych latach” realnego czeskiego socjalizmu, aż do przewrotu w 1989r. O swojej zwariowanej rodzinie–ojcu, który z posady zdolnego handlowca w Pradze zdegradowany zostanie do roli podrzędnego pracownika w hucie szkła w Sazavie a do tego przez całe życie starał się będzie „przezwyciężyć własne geny” i pokonać mnóstwo swoich nerwic i słabostek, nawet kosztem szaleństwa, a jedynego ukojenia dostarczać mu będzie warsztat stolarski urządzony ku utrapieniu rodziny w piwnicy. O swojej matce, która przy takim mężu również musiała uzbroić się w jedyną słuszną broń - w poczucie humoru zaprawione wielkim żądłem ironii. A także o swoich babciach i dziadkach, a zwłaszcza o babci Libie, którą konsekwentna profilaktyka w zakresie substancji rakotwórczych obecnych dla niej dosłownie wszędzie, doprowadzi poprzez różnego rodzaju zielarstwo prawie aż na samą granicę mistyki. Można powiedzieć – całkiem normalna rodzina, jeśli spojrzeć na czasy, w jakich przyszło jej żyć.
Czasy wymagały tego ( czy może los), że na przestrzeni lat pod naszymi rękami bardziej niż dom w pełnym tego słowa znaczeniu powstawała jakaś przedziwna kombinacja warsztatu stolarskiego, sanatorium psychiatrycznego oraz domu spokojnej starości.

  Autor doskonale połączył wydarzenia poważne z humorystycznymi. Historię socjalistycznej Czechosłowacji z życiem rodzinnym. W osnowę wplótł wątki autobiograficzne – los Kvida pokrywa się w wielu miejscach z życiem Michala – urodzony w Pradze, kilka lat mieszkał w Sazavie, tak samo, jak główny bohater dwa lata studiował na Akademii Ekonomicznej i studia porzucił, a czytelnik podczas lektury może zastanawiać się, co jeszcze autor zaczerpnął z rzeczywistości i na ile rodzina z powieści podobna jest do tej rzeczywistej ?

  Książka napisana jest lekko, z ogromnym polotem, śmieszy ale jednocześnie przemyca pewne ważne prawdy o relacjach rodzinnych, życiu zmieniającym się pod wpływem sytuacji politycznej, ludzkiej psychice i zachowaniach „przystosowawczych” do nowej roli. Postaci są celowo przerysowane, groteskowo nakreślone, ale przesympatyczne.
Mimo wszystko "Cudowne lata pod psem" zabarwione są maleńką nutką nostalgii za czasami, gdy państwo kierowało wszystkich obywateli w „Jedynie słusznym kierunku”. Polecam wszystkim ceniącym inteligentny humor podszyty groteskowym chichotem z historii.


____________________

Michal Viewegh

"Cudowne lata pod psem"

Świat Literacki, 2004. Str.215



____________________

13 komentarzy:

  1. Gdyby nie Ty, pewnie nie zwróciłabym uwagi na tę książkę. Groteskowy humor bardzo lubię i sto lat nie czytałam nic w tym klimacie...:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ewa – polecam Ci tę pozycję bardzo! Autor niezwykle popularny w Czachach, w Polsce dosyć mało znany szerszemu gronu, ale wydano kilka jego książek. Świetny styl, bardzo mi przypadł do gustu. Mam w planach przeczytać wszystko to, co dostępne jest u nas :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie słyszałam nigdy o tej książce, lecz ciekawa tematyka i ten groteskowy humor przemawiają do mnie skutecznie.

    OdpowiedzUsuń
  4. ~ cyrysia - książki tego autora są dosyć mało znane w naszym kraju, raczej nie znajdziemy ich na listach bestsellerów, nie są promowane i dlatego bardzo łatwo je przegapić :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czeski humor? Dlaczego nie? Jeżeli będzie okazja, to z pewnością sięgnę po tę lekturę.

    OdpowiedzUsuń
  6. To jest książka w sam raz dla mnie :-) Poza tym, byłby to mój debiut, jeśli chodzi o literaturę naszych południowych sąsiadów :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. ~ Piotr - sięgnij, nie pożałujesz ;)

    ~ Agnieszko - cieszę się :) Z literatury czeskiej do tej pory znany był mi tylko Bohumil Hrabal, Michala Wievegh "odkryłam" całkiem niedawno /swoją drogą, bardzo "nieczeskie" nazwisko ma ten pan :D /
    Już po pierwszym kontakcie z jego prozą wiem, że chcę kontynuować tą literacką znajomość :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Podobnie, jak Agnieszka nie mam doświadczeń z czeską prozą. Nazwisko rzeczywiście nieczeskie. Myślę, że też się dam skusić. Po literaturze takiej dosyć poważnej i mało - śmiesznej chętnie sięgnę po coś odmiennego.

    OdpowiedzUsuń
  9. ~ guciamal - po tematach poważniejszych rzeczywiście dobrze jest sięgnąć po coś lżejszego, chociaż o tej książce też trudno mówić "lekka" - niby tak, dla nas,żyjących tu i teraz jest to już temat , który możemy traktować z lekko i z "przymrużeniem oka", ale w czasach opisywanych przez autora ludziom nie było tak do śmiechu. Znamienna jest tu postać ojca głównego bohatera - taki swoisty symbol tamtych czasów. Autor doskonale wybrał formę - groteska, przerysowanie doskonale oddają absurdy socjalistycznej rzeczywistości. Książkę naprawdę polecam !

    OdpowiedzUsuń
  10. Czytałam już trzy książki tego autora (a skoro już trzy, to znaczy, że czytać go lubię), ale tej jeszcze nie czytałam. Obiecuję nadrobić jak tylko książkę zdobędę :)

    OdpowiedzUsuń
  11. ~ viv - Trzymam Cię zatem za słowo :)

    OdpowiedzUsuń
  12. O to książka, którą rozpoczęłam jakiś czas temu moją znajomość z panem Vieweghem. Przeczytałam wszystko i stwierdzam, że Cudowne lata pod psem są zdecydowanie jego najlepszą książką. Zaraz po niej plasują się Wycieczkowicze, przy czytaniu, których się ubawiłam setnie:) Nie ma to jak Czesi:)
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  13. ~ papryczko - "Wycieczkowicze" są u mnie w bliskich planach, cieszę się, ze przede mną kolejna lektura, przy której można się odprężyć i zrelaksować śmiechem :) Zgadzam się - ne ma to jak Czesi, chociaż trzeba być wielbicielem humoru z surrealistyczną nutką, aby to w pełni docenić. Ja jestem ogromną wielbicielką :))

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz jest dla mnie cenny i bardzo mile widziany, tak więc śmiało zapraszam do dzielenia się ze mną Waszymi myślami i odczuciami :)