czwartek, 7 kwietnia 2011

Niezwykła historia dziewczynki w zielonym sweterku

 W dniu dzisiejszym w gliwickiej willi "Caro" odbyło się spotkanie z panią Beatą Dżon  - tłumaczką książki Krystyny Chiger pt "Dziewczynka w zielonym sweterku".











 To historia  niezwykła -  wiodąca z kanałów Lwowa do Gliwic. Bo właśnie tutaj natrafiono na powojenny ślad Leopolda Sochy - człowieka, który czternaście miesięcy dawał schronienie grupie Żydów, którym udało wydostać się z piekła lwowskiego getta.
 Leopold Socha - człowiek, który pomagał tej grupce przeżyć w niewyobrażalnych dla nas warunkach - w kanałach, pod ziemią, gdzie wiecznie ciemno, wilgotno i strasznie. Wyobraźcie sobie tam ośmioletnią dziewczynkę, z dosyć dobrze sytuowanej rodziny, przyzwyczajoną do wszelkich wygód. Ciemność, strach, szczury, pająki....  I pan  Poldek - typowy lwowski "batiar" , sam nie będący wzorem cnót, i mający swoje "za uszami",  który dla rodziny Chigerów staje się wybawicielem... Trudno opisywać wszystkie te wydarzenia i postaci, "Dziewczynkę w zielonym sweterku" po prostu
t r z e b a przeczytać .

 To książka przepiękna w swym przesłaniu - które głosi, że w każdym czasie, w każdych okolicznościach, zawsze znajdą się ludzie gotowi nieść pomoc. Nigdy nie należy poddawać się i tracić wiary w człowieka.


 Zielony sweterek. który miała na sobie malutka Krysia Chiger istnieje do dzisiaj, można go obejrzeć tutaj  jako eksponat   w muzeum holokaustu w Waszyngtonie. Stanowi on świadectwo i przypomnienie o  tych wszystkich dziewczynkach w zielonych sweterkach, czerwonych płaszczykach, a także o tych wszystkich chłopcach w szarych pulowerkach, granatowych spodenkach. O tych , którzy przeżyli, wyszli zwycięsko z tej strasznej próby, a także o tych , którzy bohatersko pomagali urzeczywistnić im  marzenia o   wolności i życiu. 


To naprawdę niezwykła historia, stanowi swoistą przeciwwagę dla oskarżeń adresowanych w stronę Polaków przez Jana Grossa. I bardzo bym chciała, aby to właśnie w tę stronę, w stronę Pani Krystyny Chigler kierowały się nasze spojrzenia i myśli. Dosyć już dzielenia ludzi, złych emocji, siania nienawiści. Wystarczy to, co wydarzyło się podczas tych potwornych lat wojennych, tych nieludzkich lat, które z chłopców i dziewczynek , które zasługują tylko na misie i całuski wytworzyły zastraszone zwierzątka łowne. Dziś należy im się  hołd i pamięć.


 Ze swojej strony pragnę bardzo zachęcić wszystkich do bliższego zapoznania się z Krysią Chiger  i jej historią. Nikt nie powinien pozostać obojętnym na te wydarzenia, które pomimo, że miały miejsce prawie sześćdziesiąt lat temu, wciąż mają na nas wpływ, wciąż dają nam do myślenia.. 

A ja  pragnę podziękować Pani Beacie Dżon za chwile wzruszeń i piękne spotkanie w dniu dzisiejszym. Co niniejszym czynię. Dziękuję.








Na koniec chcę przytoczyć jedną z sytuacji, która tak wiele mówi o więzi, jaka wytworzyła się między Leopoldem Sochą a jego „podopiecznymi’. Po wielomiesięcznym pobycie w kanałach, w ciemności mała Krysia popadła w głęboką depresję – brak słońca, świeżego powietrza, tęsknota za rówieśnikami oraz życie w ciągłym stresie doprowadziły dziewczynkę  na skraj wyczerpania – przestała reagować na świat zewnętrzny, nie chciała mówić, jeść -  zapadła się w siebie :

 „ Mama rozpaczała. Bała się, że zmiany w mojej psychice są nieodwracalne, że jej Krysia już nigdy nie będzie na powrót jej Krysią. Pewnego dnia podzieliła się tymi obawami z Sochą. I wtedy on zrobił rzecz niespodziewaną : zaprowadził mnie do nieuczęszczanego konta  podziemnej jaskini, wziął za rękę i powiedział: - Krysia, ty musisz jeść. - Odpowiedziałam
– Ale ja nie jestem głodna. – On jednak mówił – Ty musisz mówić. Twoi rodzice martwią się o ciebie, twoja podziemna rodzina martwi się o ciebie. – Ale ja nie mam nic do powiedzenia – odparłam. – Zobaczymy, czy tak jest naprawdę…
I poprowadził mnie Za rękę do wąskiej rury, która wchodziła do naszej kryjówki. Instruował, jak mam się w środku poruszać. Minął prawie rok a ja ani razu nie opuściłam naszego podziemnego „Pałacu” (…) a teraz Socha oczekiwał ode mnie, bym czołgała się, zostawiając w kryjówce całą moją rodzinę. Rodzice nie powiedzieli na to ani słowa. Socha nie mówił mi, gdzie chce mnie zabrać. Powiedział jedynie – Chodź, chcę ci coś pokazać.

 No to poszłam. Szliśmy tak na czworakach bez słowa może kilka kilometrów, aż w końcu dotarliśmy do włazu, a potem do stalowej drabinki zamocowanej w kamiennej ścianie. Wspięliśmy się po drabince przejściem do otworu prowadzącego na ulicę. Tutaj mogłam wreszcie zobaczyć słoneczne światło przenikające przez kratę kanału. To była pierwsza odrobina słońca, jaką widziałam od ponad roku. Wystawiałam do niego twarz, chciałam się w jego cieple zanurzyć. Nie mogłam uwierzyć, że dotyka mnie promyk słońca. Część mnie uwierzyła już, że słońce zgasło dawno, dawno temu.
 Słuchałam, jak dzieci bawią się na zewnątrz, Tuż obok, niedaleko kraty kanału.  Ich głosy zdawały się być dużo bliżej niż te, które słyszałam z otchłani „Pałacu”. Czułam, że prawie jestem tam z nimi, w słońcu, ze biegam, bawię się i śmieję z nimi. Czułam, że te dzieci są tak blisko, że mogę ich dotknąć. Przez chwilę mogłam poczuć się szczęśliwa.
 Socha powiedział do mnie – musisz być silna, malutka. Jeszcze trochę, a będziesz bawić się na górze z innymi dziećmi. Będziecie wąchać te same kwiaty.
I tak wróciłam do dawnej siebie. Dlatego, że chciał tego Socha”*


_______________

Pod tym linkiem można obejrzeć zdjęcia i krótki wpis  poświęcony Wandzie (Magdalenie) i Leopoldowi  na stronie Instytutu Yad Vashem - Sprawiedliwi Wśród Narodów Świata.


Dodam jeszcze tylko, że wkrótce na ekrany polskich kin wejdzie film Agnieszki Holland " W ciemności", opowiadający właśnie historię Krystyny Chiger i jej rodziny. W rolę Leopolda Sochy wcieli się Robert Więckiewicz







___________________
 *cyt. ‘Dziewczynka w zielonym sweterku „Krystyna Chiger., Daniel Paisner, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2011, str.232-233



10 komentarzy:

  1. Książka na pewno warta uwagi. Jeżeli tylko będę maiła taką możliwość, to na pewno przeczytam. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie słyszałam o niej, ale jak tylko gdzieś ją znajdę, to nadrobię zaległość.
    Taka przeciwwaga zdecydowanie się przyda.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie słyszałam nigdy ani o pani Krystynie Chiger ani o "Niezwykłej historii dziewczynki w zielonym sweterku", co dziwne, bo czytam dość dużo na temat II Wojny Światowej i literatura nawiązująca do tego tematu często u mnie gości. Właśnie dlatego w najbliższym czasie mam zamiar napisać na blogu coś na ten temat, temat historii (często miłosnych) z wojną w tle.
    Recenzja bardzo interesująca, na pewno spotkanie z tłumaczem zwiększa wrażenia.Pozdrawiam gorąco i wiosennie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ta pozycja to nowość na polskim rynku wydawniczym. Pierwotnie książka została wydana w Ameryce, a dzięki temu, że pani Beata Dżon zainteresowała się filmem kręconym przez A. Holland - dotarła do książki, przetłumaczyła ją i oto mamy jeszcze jedną, do tej pory zupełnie nieznaną, historię osoby ocalonej z Holokaustu.

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo ciekawie zapowiada się ta lektura, film też nie powinien rozczarować, biorąc pod uwagę osobę reżyserki. Przeszkadza mi trochę natrętne skojarzenie z tytułem "Dziewczynka w czerwonym płaszczyku".

    OdpowiedzUsuń
  6. Lirael - "czerwony płaszczyk" także przyszedł mi od razu do głowy, jak zobaczyłam tytuł "zielonego sweterka".
    Nie wiem, czy dobrze to czy źle, że tak zatytułowano - z jednej strony przez wywołanie skojarzenia możemy łatwo umiejscowić sobie książkę w określonym gatunku i tematyce, a z drugiej- to takie trochę powielanie i kopiowanie, jakby "podpieranie" się popularnością książki Ligockiej w celu lepszej sprzedaży, chwyt marketingowy.

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo chętnie przeczytam. Ostatnimi czasy, a dokładnie pod koniec zeszłego roku zaczytywałam się w literaturze traktującej o holokauście. Sporo czytałam książek Ligockiej, m.in. "Dziewczynka w czerwonym płaszczyku", czytałam też "Wojnę Klary" -Clara Kramer -o losach żydowskiej rodziny mieszkającej w schronie pod podłogą domu volksdeutscha. Muszę się teraz rozejrzeć za książką "Dziewczynka w zielonym sweterku".

    OdpowiedzUsuń
  8. ~Bellatriks - książkę mogę polecić z czystym sumieniem, bo jest naprawdę wartościowa i ciekawa. Cieszy fakt, że ciągle, pomimo tylu lat od tych wydarzeń, wychodzą na jaw nowe historie, a życie dopisuje do nich ciąg dalszy.
    Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  9. Dziękuję Pani za przybycie na spotkanie w Muzeum, za komentarz. Dla mnie jako tłumaczącej tę historię Krysi to bardzo ważne, jak Pani i inne osoby reagują na książkę, również na spotkanie z moją skromną osobą, na wspólne dzielenie się wrażeniami. Serdecznie pozdrawiam, Beata Dżon

    OdpowiedzUsuń
  10. Pani Beato, bardzo dziękuję za odwiedzenie mojego bloga i pozostawienie swojego śladu w postaci komentarza :) Spotkanie w Muzeum było wielką przyjemnością
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz jest dla mnie cenny i bardzo mile widziany, tak więc śmiało zapraszam do dzielenia się ze mną Waszymi myślami i odczuciami :)