poniedziałek, 1 sierpnia 2011

Biblioteka utraconych książek







  

  Powodów, dla których wiele książek nie zostało nigdy opublikowanych jest mnóstwo. Nieuważne obchodzenie się z rękopisami, niedbałość i roztargnienie wyrządziły więcej szkód niż słynny pożar biblioteki w Aleksandrii. Alexander Pechmann, zabiera nas w podróż do niezwykłego przybytku - Biblioteki Dzieł Utraconych. Na jej półkach dumnie prezentują się bowiem książki, których...nie ma. Takie, które nigdy nie ujrzały światła dziennego, zostały zagubione, spalone lub zostały unicestwione w jeszcze inny sposób, często padając ofiarą twórczego szału swoich autorów.

  Przeczytamy m.in. o skradzionym na Gare de Lyon neseserze Ernesta Hemingwaya. Zawierał on wiele notatek oraz rozpoczętą powieść. Paradoksalnie, w dalszej perspektywie, strata ta okaże się dla pisarza korzystna. Zobaczymy także, jak "najbardziej trwożliwy ze wszystkich księgarzy Boga", wydawca John Murray, bał się będzie skandalu, jaki wywołać mogło opublikowanie pamiętników Byrona. Nikt się nigdy nie dowie, co zawierał ów tekst, czy był rzeczywiście tak skandaliczny, jak się tego obawiano. Tym bardziej, że Mary Shelley, jedna z nielicznych osób, którym dane było zapoznać się z rękopisem owych pamiętników, lakonicznie stwierdzi, że "Niewiele w nich było". Poczytamy, jak Franz Kafka, wiecznie niezadowolony z jakości swoich utworów i ich wartości, polecił swojemu przyjacielowi spalić wszystkie manuskrypty. Na szczęście przyjaciel okazał się nieposłuszny. Nie mniej jednak wiele kartek ze swoją twórczością w ciągu całego życia Kafka wrzucił osobiście do kominka, patrząc jak "zapłonął jednak bardzo piękny ogień".
Poznamy też inne powody niszczenia manuskryptów przez ich autorów, na przykład jedynie po to, aby zrobić na złość swojemu wydawcy, dać mu przysłowiowego "prztyczka w nos", jak uczynił to Honore de Balzac w przypływie gniewu na Louisa Mame, albo ze strachu przed władzą państwową - jak Fiodor Dostojewski.
A te książki, które nie zostały nigdy napisane, które powstały jedynie w wyobraźni ich twórców? Albo takie, które istnieją jedynie na kartach innych książek? Tajemnicza biblioteka nie ma końca i wciąż prezentuje nam nowe zagadki.

  Alexander Pechmann fachowo opowiada o wszystkich tych przypadkach, tworząc tym samym ciekawy przypis do historii literatury. Autor jest tłumaczem, specjalizuje się przede wszystkim w dziewiętnastowiecznej literaturze angielskiej i amerykańskiej, dlatego też w książce koncentruje się głownie na klasyce i pisarzach z tego kręgu i gatunku. Krótkie, ciekawe rozdziały sprawiają, że pozycję pochłonęłam bardzo szybko. Z tyłu znajdziemy indeks wszystkich omawianych dzieł, zarówno tych przetłumaczonych na język polski jak i dostępnych w oryginale.

   Kolejna gratka dla wielbicieli czytania, którzy pragną zgłębić tajemnice, jakie skrywają autorzy, poszerzyć swoją znajomość literatury, poznać ciekawostki, "smaczki". Zachęca nas do tego sam autor:
"Wszystkie książki mają swoje losy i tajemnice, które niezależnie od treści czynią je czymś szczególnym, żywym. Ja, podbibliotekarz, strażnik milczenia, postawiłem sobie za cel zebranie ich historii. A te historie, szanowni goście, są punktami orientacyjnymi, które chciałbym państwu gorąco polecić, zanim wybiorą się państwo na własne ekspedycje. To wyspy w nieskończonym morzu książek, mogą je więc państwo wykorzystać jako porty, pozwalające wyruszyć dalej, w zbadane już obszary, albo wybrać bardziej przygodowy kurs wiodący na ryzykowne, niepewne wody." (cyt. str. 12)

________________




__________________

 Alexander Pechmann

"Biblioteka utraconych książek"

Przekład: Stanisława Lisiecka

Świat Książki, Warszawa 2009, str. 192

__________________

14 komentarzy:

  1. Ty to zawsze znajdziesz coś nietypowego. :D piękna okładka - ujęła mnie. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ~Ewa - okładka rzeczywiście jest piękna, też jestem nią zauroczona :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie omieszkam sięgnąć po tę książkę. Sama recenzja niezwykle mnie zaciekawiła i wołam o więcej! Na pewno kiedyś przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nigdy nie zastanawiałam się głębiej nad książkami, które "zniknęły" lub po prostu zostały schowane gdzieś w głębi szuflady i nie ujrzały nigdy światła dziennego. Z przyjemnością sięgnę po tę książkę, by poszerzyć swoją wiedzę na ten temat- ogromnie mnie to ciekawi!

    OdpowiedzUsuń
  5. ~Bellatriks - w książce znajdziesz o wiele, wiele więcej :)

    ~ Kasia - właśnie - takie książki nie zaprzątają nam głowy, ale jak się zastanowić - ile w ten sposób straciliśmy szans na ciekawe książki, arcydzieła, które niweczył jeden kaprys lub zły dzień autora. Wcale nie jest powiedziane, że np w ogniu ginęły tylko nieudane próby literackie - być może to, co dany autor zdecydował się wydać i opublikować wcale nie przewyższa wartością tego, co unicestwił...

    OdpowiedzUsuń
  6. Strasznie zaciekawiłaś mnie swoją recenzją, na pewno przeczytam tę ksiązkę :D

    Pozdrawiam ! :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam również ochotę na tę książkę. Szczególnie, że mowa w niej o niewydanych pamiętnikach Byrona. W dalekiej młodości uwielbiałam tego angielskiego lorda poetę. Nie tylko za jego twórczość, ale również za bulwersujące życie. Oj chętnie poczytałabym o czym pisał w tych swoich pamiętnikach.Szkoda, że je utracono.

    OdpowiedzUsuń
  8. Wzdycham do niej od dawna, ale jak dotąd marzenie o jej posiadaniu pozostaje niespełnione.. Może wakacje to zmienią;)

    OdpowiedzUsuń
  9. ~ tristezza - polecam :)

    ~Balbina - tak, mogły być one doskonałą okazją do bliższego poznania nie tylko poety, ale pewnie także epoki, w której żył. Bo przecież nie ma to jak "wiadomości z pierwszej ręki" :)

    ~ Scathach - ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Książki o książkach to perełki, które kuszą mnie skutecznie. I ta okładka. Ten wysmakowany temat książki.

    OdpowiedzUsuń
  11. Tak, powtórzę za Anetą książki o książkach kuszą chyba o wiele skuteczniej niż inne. I okładka i recenzja i jak piszesz treść książki aż się prosi aby do niej zajrzeć.
    Bardzo mi się spodobał twój profil - i zapisek o kapciuszkach i dresiku i jaśminowej herbatce. Czy wiesz, że chyba nigdy w życiu nie piłam jaśminowej herbaty. Jutro idę kupić i wypróbuję, będzie to prostsze niż zobowiązanie się, że przeczytam książkę, choć i to bardzo bym chciała zrobić.

    OdpowiedzUsuń
  12. ~ guciamal - wypróbuj koniecznie! Ja od herbaty jestem uzależniona, jaśminowa to mój typ numer jeden już od dawien dawna, chyba też dlatego, że zapach jaśminu jest dla mnie powiązany z bardzo miłymi wspomnieniami :) Jestem ogromnie ciekawa, czy Tobie zasmakuje :) Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  13. Dopiero dzisiaj przywędrowała do mnie herbatka jasminowa i czuję, że się zaprzyjaźnimy. Dziwnie, bo nie przepadam za zielonymi herbatami a tą piję z przyjemnością.

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz jest dla mnie cenny i bardzo mile widziany, tak więc śmiało zapraszam do dzielenia się ze mną Waszymi myślami i odczuciami :)