piątek, 2 marca 2012

Fantomy - Maria Kuncewiczowa






Bardzo długo zastanawiałam się, którą lekturę z bogatego literackiego dorobku Kuncewiczowej  wybrać na moje marcowe spotkanie z Marią. Początkowo zdecydowałam się na "Przymierze z dzieckiem", ale w bibliotece wpadły mi w ręce "Fantomy" i po pobieżnym przekartkowaniu zdecydowałam się zabrać je do domu i to od tej książki  rozpoczynam mój marzec z Marią, mając nadzieję na to, że zarówno"Przymierze z dzieckiem" jak i jeszcze kilka innych tytułów  uda mi się przeczytać, a marzec potrwa dla mnie kilka miesięcy dłużej  :) 




  "Fantomy" to książka autobiograficzna, wspomnieniowa. Autorka opisuje tutaj sprawy bardzo różnorodne - swoje życie, od bardzo wczesnego dzieciństwa w początkach XX w. do roku 1970.  Spotkania, różnorakie zdarzenia, jakie miały miejsce w tym bardzo długim czasie. Zapisuje swoje refleksje, obserwacje, wrażenia z licznych podróży. Jest to taki spacer do przeszłości, przechadzka po tym, co było, ale i po tym, co jeszcze jest, bo wspomnienia powstały w latach 1967 - 1971, i obejmują czasy autorce współczesne. 

Tytułowe fantomy - to niby jeszcze ludzie, niby wciąż egzystujący, ale już duchom podobni - bo ciągle w podróży,  w niepewności, w pewnym zawieszeniu, ciągle poszukujący, cały czas w drodze do miejsca, gdzie poczują się wreszcie "u siebie". Zwłaszcza powojenny czas pełen był takich fantomów, na wygnaniu, na emigracji, w niekończącej się wędrówce.

  Z morza zdarzeń udało mi się wyłowić kilka cech fantomów  :
ludzie przybłąkani z innego czasu
● nawiedzający różne domy i kraje
● fantomy nie są pozbawione umiejętności kochania
● łatwiej znikają, niż walczą

 I wśród nich także sama Maria - przyzwyczajona do ciągłych wędrówek, od dziecka nawykła do częstych przenosin. Dzieciństwo to ciągłe przeprowadzki - Warszawa, Płock, Włocławek  Jej dorosłe życie to nieustająca podróż -  ówczesna Jugosławia, Włochy, Francja, Wielka Brytania , USA. Mnóstwo adresów, spotkań, ludzi, zdarzeń. Dopóki nie osiądzie w Kazimierzu Dolnym, swoim domu - kotwicy. "Kuncewiczówce"  poświęca w "Fantomach" bardzo piękne fragmenty, nie może być inaczej, skoro dla niej dom ten " okazał się istotą. Złożony z miliona komórek, miewał rumieńce, bywał blady, promieniał i chmurniał". Z niego wyruszyła na swoją wojenną tułaczkę, która przeciągnęła się do roku 1968, kiedy wraz z mężem powróciła do kraju na stałe. Właśnie wtedy fantom wreszcie mógł przyoblec ciało, poczuć grawitację, oprzytomnieć z niebytu, zawiązać nić przyjaźni z własnym zakątkiem.Zacząć zbierać przedmioty, gromadzić książki, w ogródku sadzić kwiaty.

 W "Fantomach"  nie ma chronologii wydarzeń - wraz z autorką jesteśmy przenoszeni a to na ulicę Sienną w Warszawie roku 1904, kiedy to mała Maria jest  w domu z babcią i stojąc na stołeczku wygląda z ciekawością na podwórko, a to do USA roku 1968,  by za chwilę trafić do Londynu podczas wojny. Ale o dziwo, te przeskoki nie przeszkadzały mi zupełnie w odbiorze.Wręcz przeciwnie - książkę czytało  się naprawdę doskonale i muszę się przyznać, że teraz mam ochotę na więcej. Kuncewiczowa okazała się dla mnie odkryciem - bardzo przypadł mi do gustu jej styl, z pewnością niełatwy, wymagający skupienia, ale bardzo piękny i poruszający.  Autorka jawi się tutaj jako osoba nie bojąca się wyrażać swoich opinii, intelektualistka - osoba jak na ówczesne czasy bardzo wyemancypowana, podczas gdy większość  kobiet - pisarek ciągle jeszcze było  istotami raczej zahukanymi.

 "Fantomy" wręcz domagają się, aby znajomość z autorką rozszerzyć - o dopełniające autobiograficzne "Klucze" i "Naturę", o liryczne "Dwa księżyce", "Leśnika", "Tristana 1946", "Przymierze z dzieckiem" czy "Zmowę nieobecnych". Wiele, wiele tytułów, ale dopiero wtedy moje spojrzenie będzie pełniejsze, zdolne dostrzec wszystko to, co autorka w swoich opowiadaniach i powieściach osłaniała zmyślonymi imionami, przerzucała w inne miejsca i czasy, czerpiąc głównie ze swojego bardzo bogatego życia.



Książkę "odkryłam" dzięki Lirael i jej inspirującemu wyzwaniu czytelniczemu Marzec z Marią za co jestem jej ogromnie wdzięczna :)
________________


Maria Kuncewiczowa


Fantomy


Instytut Wydawniczy PAX. Warszawa 1975. Str. 247


________________




11 komentarzy:

  1. ...A ja jestem Ci bardzo wdzięczna za podzielenie się wrażeniami po lekturze "Fantomów"!
    Twoje zdanie, że Kuncewiczowa okazała się dla Ciebie odkryciem, to miód na moje serce. :) Już choćby dla tego jednego zdania warto było wymyślić Marzec z Marią. Bardzo Ci dziękuję.
    Cytat o Kuncewiczówce bardzo urokliwy. Ciekawe jest też rozumienie "fantomów". Do tej definicji świetnie pasuje między innymi Róża, bohaterka "Cudzoziemki".
    Bardzo ciekawe spostrzeżenie o tym, że Kuncewiczowa była pisarką odważną. Poruszała tematy, które były wówczas tabu.
    jeśli spodobały Ci się "Fantomy", to o "Naturę" i "Klucze" jestem spokojna. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lirael - rzeczywiście, Róża pasuje idealnie, a podejrzewam, że takich kobiet i mężczyzn - fantomów - u Kuncewiczowej spotkać będzie można więcej ( może np w "Tristanie", który przecież dzieje się po wojnie ).
      Zamierzam "drążyć" dalej, bo naprawdę u mnie zaiskrzyło i poczułam do autorki to "coś" :) Ujął mnie przede wszystkim przepiękny język i erudycja. I bardzo ciekawy życiorys, bo przy czytaniu korzystałam z kalendarium życia pisarki, aby mieć lepszy wgląd w sytuację :)

      Dziękuję serdecznie za miłe słowa :)

      Usuń
  2. Bardzo zachęcająca recenzja. A język Kuncewiczowej uważam za piękny, ale też trudny. Niektóre fragmenty aż się proszą, by przeczytać je jeszcze raz dla lepszego zrozumienia...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. koczowniczko - zgadzam się z Tobą - lektura Kuncewiczowej niewątpliwie wymaga maksymalnego zaangażowania i skupienia, ale odwdzięcza się za to z nawiązką - mnie naprawdę urzekła :)

      Usuń
  3. Jeszcze nie miałam przyjemności zapoznania się z prozą pani Marii, ale Wasz entuzjazm jest zaraźliwy:)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Isadoro - w każdej chwili można tej przyjemności zakosztować ;) Zachęcam serdecznie :)

      Usuń
  4. Po lekturze zbioru opowiadań Twarz mężczyzny wiedziałam, że do Kuncewiczowej jeszcze wrócę. Planowałam Dwa księżyce i Cudzoziemkę. Pierwsze ponieważ oglądałam filmową adaptację i czytałam piękną recenzję u Koczowniczki, drugie, bo wszędzie czytam, że cudzoziemka nie może się nie spodobać. Po twojej recenzji dorzucę jeszcze Fantomy, o których nie wiedziałam nic, a tytuł jakoś szczególnie mnie nie zachęcał. Teraz widzę, że nie miałam racji.

    OdpowiedzUsuń
  5. Gosiu - faktycznie tytuł jest mało zachęcający ( mnie na początku skojarzył się z manekinami albo z jakimiś sztucznymi częściami ciała).
    Mnie teraz najbardziej kuszą te dwie autobiograficzne, czyli Natura" i "Klucze", ale i "Przymierze" i "Dwa księżyce". "Cudzoziemkę" czytałam, dawno temu i teżchciałabym sobie ją przypomnieć na nowo...
    Ech, tylko kiedy to wszystko czytać...

    OdpowiedzUsuń
  6. Skojarzenia miałyśmy zatem podobne; korpusy, manekiny. Dzięki Lirael może uda nam się choć w niewielkim stopniu poznać prozę MK.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, tym bardziej, że proza ta naprawdę warta jest poznania :)

      Usuń
  7. mialem zaszczyt kilkakrotnie spotkac pania marie w warszawie i kazimierzu, odwiedzam jej grob pod starym debem, to wszystko za fantomy i nature...

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz jest dla mnie cenny i bardzo mile widziany, tak więc śmiało zapraszam do dzielenia się ze mną Waszymi myślami i odczuciami :)