wtorek, 21 lutego 2012

Pensjonat pamięci -Tony Judt












Tony Judt – historyk, publicysta, wieloletni wykładowca akademicki, intelektualista. Autor wielu opracowań historycznych, esejów, publikacji (m.in. w The New York Review of Books). W roku 2008 zdiagnozowano u niego stwardnienie zanikowe boczne ( choroba Lou Gehriga, tzw. ALS), które  prowadzi do całkowitego uszkodzenia neuronów ruchowych, czyli stopniowej utraty władzy i paraliżu zarówno kończyn, jak i (w skrajnych przypadkach) wszystkich mięśni. 
Dla człowieka tak aktywnego zawodowo, jakim był Tony Judt oznaczało to „postępujące uwięzienie bez zwolnienia warunkowego” [cyt.str.23].
Podczas ostatnich miesięcy swojego życia, aby zachować pełnię władz intelektualnych w swoim ciele, które coraz bardziej odmawiało mu władzy fizycznej, posługując się techniką pałacu pamięci, która pozwala „uporządkować wspomnienia i myśli w układzie przestrzennym”, podczas bezsennych nocy zaczął tworzyć, w miejsce pałacu, swój własny mały „pensjonat pamięci”- różnorodne wspomnienia, przemyślenia - takie "przekładanie istnienia na myśli, myśli na słowa" – odtwarzane następnie za dnia i spisywane przez swojego sekretarza. Dzięki temu dostaliśmy do rąk ten właśnie zbiór felietonów, dodam – bardzo dobrych felietonów. 
Judt porusza w nich różnorodne zagadnienia. Szkice obejmują zarówno tematy autobiograficzne, m.in. jego dzieciństwo w Wielkiej Brytanii lat powojennych, dorastanie w wielokulturowej rodzinie (matka pochodzenia żydowskiego, ojciec Belg)w londyńskim Putney, żydowską kuchnię jego babki, kosmopolityczne środowisko, podróże autobusami Zielonej Linii, edukację, która doprowadziła go na uniwersytet w Cambridge, wyjazdy do kibucu Machanaim w Górnej Galilei, jak i znacznie szersze kwestie – z dziedziny socjologii, etyki, polityki, kondycji uniwersytetów i intelektualistów w dzisiejszym świecie, poszukiwania tożsamości, kryzysu słowa. Jest także szkic o "zniewolonych umysłach" oparty na miłoszowskich rozważaniach na ten temat. 
Czyta się te felietony z wielkim zainteresowaniem – sprawia to bardzo lekki, inteligentny styl autora, duża doza ironii i żartobliwości, co naprawdę może zdumiewać – absolutnie nie odnosi się wrażenia, że słowa te pochodzą od człowieka znajdującego się w terminalnym stadium choroby. 
Całość kończy się pięknym esejem zatytułowanym „Czarodziejskie góry” a poświęconym ukochanej przez Tony’ego Judta Szwajcarii. Jest tam piękny fragment o kolejce górskiej w Mürren zakończony słowami: "Nie możemy wybierać, gdzie zacznie się nasze życie, ale zakończyć je możemy tam, gdzie chcemy. Wiem, gdzie się znajdę: będę jechał donikąd tą małą kolejką, po wieczne czasy" [cyt. str. 209]. 
 6 sierpnia 2010 roku Tony Judt rozpoczął swoją niekończącą się podróż. Ale drzwi  do jego pensjonatu pamięci stoją zawsze gościnnie otwarte.



  Na stronie wydawnictwa Czarne można zapoznać się z fragmentem tekstu


___________________  
Tony Judt 

"Pensjonat pamięci" 

Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2012. Str. 216
  __________________

6 komentarzy:

  1. Myślę, że w każdym z nas jest taka tęsknota do stworzenia swojego pensjonatu pamięci, czegoś co poza wszystkim po nas pozostanie. Może w jakimś sensie ta pisanina na blogach ma też spełnić po trochu rolę pensjonatów pamięci. Cieszę się, że nie czytasz tak szybko, jak co niektórzy, bo ilość inspiracji, jakie czerpię z twojego bloga jest powalająca. Nie robiłam podliczenia, ale myślę, że większość zakupów książkowych inspirowanych wpisami na blogach to twoja zasługa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gosiu - niezwykle jest mi miło czytać takie słowa od Ciebie, a jednocześnie czuję większą odpowiedzialność za to, o czym piszę :)
      Cieszę się, ze znajdujesz u mnie inspirację i mam nadzieję, ze wszystkie zakupy książkowe dokonane po wizytach na moim blogu przynoszą wiele czytelniczej radości / czyli inaczej mówiąc - co złego, to nie ja ;)

      Usuń
  2. Zabawne - chyba wczoraj przy okazji lektury Domu derwiszy dowiedziałam się, co to takiego ten pałac pamięci i już się nowa wiedza przydała ;)
    Co do książki, gdybym znalazła ją gdzieś w księgarni i doczytała, że napisał ją człowiek zmagający się z taką chorobą, pewnie bym po nią nie sięgnęła, bo przytłacza mnie czytanie o śmiertelnych chorobach - z premedytacją unikam takich lektur. Ale rezygnacja z "Pensjonatu pamięci", jak widzę, byłaby błędem. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. viv - bardzo sympatyczny zbieg okoliczności :)
      Co do "Pensjonatu..." - tak jak pisałam - wcale nie odnosi się wrażenia, ze książkę pisał ( a właściwie dyktował)człowiek śmiertelnie chory - o swojej chorobie pisze praktycznie tylko we wstępie, wprowadzając czytelnika w sytuację i wyjaśniając, czym jest ALS. Potem nie ma na ten temat ani słowa. Gdyby można podsumować - jest to książka raczej o życiu niż o chorobie i śmierci.
      Pozdrawiam ciepło :)

      Usuń
  3. Ojj, muszę koniecznie przeczytać tę książką. Mam nadzieję, że wpadnie mi w ręce:)
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kasandro - jestem pewna, że prędzej czy później tak się stanie ;)
      Pozdrawiam!

      Usuń

Każdy komentarz jest dla mnie cenny i bardzo mile widziany, tak więc śmiało zapraszam do dzielenia się ze mną Waszymi myślami i odczuciami :)