Autorka "Wielkiego domu" bardzo długo musiała nawiązywać ze mną nić porozumienia. Naprawdę długo. Przez dłuższy czas miałam problemy z przyswojeniem treści, z wtopieniem się w narrację, z przyjęciem rytmu. Krauss, niczym pająk, przygotowuje na czytelnika bardzo precyzyjną siatkę. I ja początkowo zagubiłam się w tej siatce, utknęłam w niej jak w prawdziwej sieci. Utkwiłam przytłoczona nadmiarem słów, postaci, niezrozumiałych zdarzeń, problemów, Zdań, które traciły sens, nim doczytałam je do końca.
„Wielki dom” na początku przypomina bardziej zbiór opowiadań, niż powieść. Kilka nie związanych ze sobą historii, postaci. Londyn, Jerozolima, Nowy York. Pisarka Nadia, rodzeństwo Yoav i Leah - mające ze sobą więź wprost mistyczną, poeta Daniel Varsky – chilijski poeta prześladowany przez reżim Pinocheta, jeszcze jedna pisarka Lotte Berg – niosąca w sobie piętno przeżytego holokaustu, antykwariusz Weisz – usiłujący odszukać meble zrabowane jego ojcu przez nazistów, Aaron – ojciec dwóch synów mający bardzo skomplikowane relacje z młodszym z nich. I wplątany w to wszystko mebel – stare, ogromne biurko, " jakiś groteskowy, groźny potwór, panoszący się pod ścianą i spychający w kąt inne żałosne meble, zbite w kupkę, jakby emanowała z niego złowieszcza magnetyczna siła " . Być może kiedyś było własnością samego Garcii Lorki. To jednak rzecz niepewna. W każdym razie teraz stało się jedynym, ale tak bardzo namacalnym symbolem tego, co nieważkie i ulotne. Biurko zmieniające właścicieli, a każdego z nich bezpowrotnie naznaczające swoją obecnością.
Mnogość bohaterów, historii, opowieści. Chaos. Ale okazuje się, że to chaos tylko pozorny – im bardziej zagłębiamy się w treść, brniemy dalej, tym więcej odkrywamy szczegółów, niuansów łączących te wszystkie tak na pozór oderwane od siebie historie. Im głębiej wchodziłam w tekst, tym bardziej zauroczona byłam stylem, językiem, jakim operuje autorka. A przede wszystkim tym, jak doskonale, jak bardzo głęboko i drobiazgowo potrafi opisać wnętrze, skomplikowaną psychikę. To, co początkowo brałam za wadę – naprawdę niezauważalnie stało się zaletą. Oczywiście – dla wielu czytelników pozostanie to główną niedogodnością i wadą. Osobom ceniącym w książkach głównie akcję i szybkie tempo lektura przyniesie tylko zawód, rozczarowanie i nudę. Bo tych wyznaczników tutaj jak na lekarstwo. Myślę, że to pozycja dla naprawdę specyficznego odbiorcy, lubiącego pochylić się w skupieniu nad wątkiem tkanym przez autorkę, może nawet mającego na tyle czasu i chęci, aby do lektury powrócić, po to, by wiele spraw poukładać sobie na nowo, a także lepiej odczytać i głębiej zrozumieć zależności. I tylko taki czytelnik będzie w pełni zadowolony. Bo to lektura wielorazowego użytku. Bardzo rzadko już spotykana.
______________________
______________________
Nicole Krauss
"Wielki dom"
Świat Książki, Warszawa 2011, str. 328.
_______________________
Muszę przyznać, iż nazwisko autorki nic mi nie mówi. Co do opowiadań mam mieszane uczucia. Zdecydowanie wolę powieść, aczkolwiek nie odżegnuję się też od opowiadań. Twoja recenzja zachęca do sięgnięcia, a już czytając początek myślałam, że będzie do pozycja .. mogę sobie odpuścić :)
OdpowiedzUsuńSpodobało mi się właśnie to,że jest taka inna,specyficzna i z tego też względu,rozejrzę się za nią;)
OdpowiedzUsuńJa raczej po nią nie sięgne. O tej porze roku wole zdecydowanie proste i ciepłe historie.
OdpowiedzUsuńDziwny ze mnie człowiek, bo ja bardzo lubię takie nietypowe książki, gdzie trzeba mocno się postarać by się w nie wczuć. :)
OdpowiedzUsuńGosiu - w gruncie rzeczy to jest powieść, przypominająca z początku zbiór opowiadań swoim pozornym oderwaniem od siebie kilku luźnych historii. Także spokojnie możesz czytać ;) Dla mnie to było pierwsze spotkanie z Krauss, ale myślę, ze nie ostatnie. W Polsce wydano jeszcze dwie jej książki, więc myślę, że za jakiś czas coś jeszcze podczytam :)
OdpowiedzUsuńMiravelle - tak, taka właśnie jest :)
Piotr - doskonale rozumiem ;))
Ewa - ta pozycja może przypaść ci do gustu ;)
W każdym razie - z pewnością wymaga od czytelnika wysiłku :)
Zapowiada się dość intrygująco, a forma opowiadań ostatnio nawet do mnie przemawia:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Nie wiem jeszcze, czy ją lubię, bo to jej druga powieść, a pierwsza mnie jakoś nie porwała. Dam jej szansę drugi raz, zobaczymy
OdpowiedzUsuńIdadora - :)
OdpowiedzUsuńkasia.eire - ciągnie mnie do jej powieści "Kiedy wchodziłem do pokoju ", po opisach wydaje się ciekawa. W Polsce wydano też "Historię miłości", ale od tej książki troszeczkę odstrasza mnie jej tytuł - może być zbyt ckliwo :)
Nie znam jeszcze tej autorki, al enie widzę przeszkód, aby to zmienić :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie zetknąłem się z twórczością tej Pani, ale kto wie, chyba pora to zmienieć:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Catalina, Ichigol - zachęcam do zapoznania się z Nicole Krauss - jej proza ma swój bardzo oryginalny styl i niewątpliwie warta jest uwagi :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!