wtorek, 28 czerwca 2011

Lampa Aladyna - Luis Sepúlveda














  Zatrzymane w kadrze, ocalone od niepamięci, na przekór zapomnieniu. Takie właśnie są opowiadania Luisa Sepúlvedy ze zbioru zatytułowanego „Lampa Aladyna”, który ukazał się niedawno nakładem wydawnictwa Noir Sur Blanc.


  Patagonia, Hamburg, duch Kawafisa unoszący się nad wspaniałą Aleksandrią, kobiety, tułacze pozbawieni swojego miejsca na ziemi, palestyński sprzedawca, który schodzi na ląd w Puerto Eden, Antonio Jose Bolivar - wygnaniec z ziemi Shuarów, który lubił czytać romanse – to tylko niektóre miejsca i postaci, jakie spotkamy w naszej wspólnej wędrówce i podróży w głąb pamięci, przemieszczając się wraz z autorem pomiędzy prawdą a fikcją.

  W dwunastu bardzo zróżnicowanych zarówno pod względem treści, formy, objętości jak i stylu opowiadaniach, które śmiało określić możemy powieściami w miniaturze, Sepúlveda wskrzesza swoich dawnych bohaterów, a zarazem ukazuje nam całe bogate spektrum  twórczości. Jest to prawdziwa podróż w krainę wspomnień pisarza, w której postaci z jego życia szepczą nam do ucha swoje historie, a nad wszystkim unosi się uczucie nostalgii, zadumy i opuszczenia, oddane z tak charakterystyczną dla twórczości tego chilijskiego autora dokładnością i drobiazgowością.

  Prostota i wyrafinowanie – te dwa słowa nie wykluczają się wzajemnie, gdy mówimy o twórczości Luisa Sepúlvedy. Jego opowiadania są łatwe w odbiorze, nieskomplikowane językowo, a zarazem tak pełne elegancji, znaczeń, szlachetności.
„Lampę Aladyna” śmiało można polecić każdemu czytelnikowi – temu, który zawarł już bliższą znajomość z twórczością chilijskiego pisarza – bo zazna niewiarygodnej przyjemności obcowania z tym, do czego przyzwyczaił nas ten autor. A czytelnik otwierający dopiero skrzynię ze skarbami wspomnień Sepúlvedy będzie miał wspaniały powód, by sięgnąć po inne jego teksty.

Autor zaprasza nas do podążenia za nim w sfery
poza czasem i przestrzenią, tam, gdzie morze łączy się z lądem, w owej nieuniknionej ojczyźnie żywych i umarłych [cyt. str. 62]

 Naprawdę warto tam podążyć wraz z nim.

_______________

Luis Sepúlveda

"Lampa Aladyna i inne opowiadania na przekór niepamięci"

Wydawnictwo: Noir Sur Blanc, 2011 rok


________________

niedziela, 26 czerwca 2011

Opowieść się rozpoczyna - Amos Oz














   Amos Oz w swoich esejach zaprasza czytelnika do zwolnienia czytelniczego tempa i odkrycia, ile przyjemności może dać uważne, wręcz drobiazgowe zagłębienie się w lekturę. Odkryjmy na nowo przyjemność płynącą z czytania.


   „Opowieść się rozpoczyna” to zbiór dziesięciu doskonałych szkiców literackich, opartych na wykładach i odczytach, jakie autor wygłosił m.in. na Uniwersytecie Bostońskim i muzeum Erec Izrael w Tel Awiwie, a w których proponuje nam spojrzenie na pierwsze akapity dziesięciu wybranych przez niego powieści i opowiadań.

  Każdy, kto ma do czynienia ze słowem pisanym wie, jak trudną i ważną rzeczą jest początek. Zarówno dla autora, jak i dla odbiorcy – jest to przecież pierwszy kontakt, pierwsze spotkanie czytającego i narratora, warunkuje ono postrzeganie całego utworu i często jest tak jak w życiu – liczy się pierwsze wrażenie, drugiej szansy może nie być.

  Amos Oz nazywa ten początek, to rozpoczęcie narracji mianem kontraktu z czytelnikiem – swoistą umową, którą możemy z autorem podpisać bądź nie, w zależności od jej atrakcyjności. Próbuje poznać sekret, w jaki sposób tacy wielcy powieściopisarze jak m.in. Kafka, Gogol, Czechow, Marquez potrafią sprawić, że „kontrakty czytelnicze” podpisało z nimi już tak wiele tysięcy czytelników. Drobiazgowo analizuje pierwsze wersy, akapity ich powieści czy opowiadań. A zachęcając czytelników do takiego głębokiego wnikania w treść utworów, nakłaniając do czytania miedzy wierszami, daje nam doskonały wstęp do nauki czytania. Takiego prawdziwego, które pozwoli na rozsmakowanie się w powieści. Dzisiejszy świat skłania nas do ciągłej pogoni, pędu, przyspieszenia. Tak samo dzieje się w przypadku książek. Rynek wydawniczy działa prężnie, ciągle wydawane są lub wznawiane nowe pozycje. A ileż zaległości mamy z lat minionych? Sama łapię się na tym, że chcę przeczytać coraz więcej, coraz szybciej, pobieżnie, prześlizgując się czasami wzrokiem po niektórych fragmentach. A Oz zachęca nas do przystopowania, do zastanowienia się nad czytaną lekturą, kontemplacji ale przede wszystkim do literackiej zabawy, do czerpania z czytania prawdziwej przyjemności, bo
  "Zabawa w lekturę wymaga od ciebie, czytelniku, czynnego udziału, wykorzystania twego doświadczenia życiowego i twej niewinności, a także uwagi i przebiegłości. Kontrakty wstępne bywają często ukryte, wymagają odnalezienia, niekiedy wyłożone są kawa na ławę, a czasami znów przypominają partię szachów albo rozgrywkę pokerową. Albo układanie puzzli. Albo sprytny figiel. Albo zaproszenie do labiryntu. Albo- do tańca (...) W końcu dzieje się, jak to bywa z każdym kontraktem: jeśli nie przeczytasz informacji wydrukowanych na bilecie, i tak odbędziesz przejażdżkę; ale może się zdarzyć, że zostaniesz na tę przejażdżkę wzięty na gapę, i z ukradkowych spojrzeń na przydrożne drzewa odniesiesz wrażenie, że jesteś w lesie." [ cyt. str. 125]

Życzę sobie i Wam, abyśmy takich literackich przejażdżek odbywali jak najwięcej, ale zawsze świadomie, z wielką przyjemnością i z biletem w ręku!


_______________

Amos Oz


"Opowieść się rozpoczyna. Szkice o literaturze".


Wydawnictwo Pruszyński i S-ka, Warszawa 2010.

________________

środa, 22 czerwca 2011

Czekaj na odpowiedź - Dan Chaon












Książka Dana Chaona określana jest przez wydawcę szumnym mianem „hipnotycznego thrillera psychologicznego”. Owszem, powieść z pewnością zliczyć możemy do takich, gdzie nie znajdziemy spektakularnej akcji, mamy za to próby rozbierania charakteru na czynniki pierwsze, a sposób w jaki autor przeplata różne psychologiczne aspekty łącząc je z wydarzeniami jest interesujący dla osób lubiących takie klimaty – spełnia więc  warunek „psychologiczny”. Jednak trudno nazwać „Czekaj na odpowiedź” thrillerem, a już z pewnością nie hipnotycznym…

  Mamy tutaj trzech głównych bohaterów, trzy oddzielne historie.
Jest więc Ryan – młody mężczyzna, który całkiem niedawno dowiedział się, że jego życie nie jest do końca takie, jakie wydawało mu się, że jest - m.in. wujek to tak naprawdę jego biologiczny ojciec … Porzuca zatem swoje dotychczasowe życie, chce uciec od samego siebie, stać się kimś innym.
Jest Miles – od ponad dziesięciu lat tropiący swego dziwnego, zwariowanego, posądzanego o schizofrenię brata bliźniaka, Haydena . Pewnego dnia po prostu „dał on nogę” ze swego dotychczasowego życia i od tamtej pory bez przerwy zmienia miejsca pobytu, nazwiska, myli tropy.
Jest wreszcie Lucy – dziewiętnastolatka, która pewnego dnia, znudzona i zdegustowana pozbawioną barw i atrakcji egzystencją w małomiasteczkowym Pompey, pragnąc dla siebie innego, lepszego życia, pewnego dnia odjeżdża w siną dal ze swoim nauczycielem historii.

  Są zatem trzy oddzielne linie fabularne, które jednak w wielu miejscach splatają się ze sobą, możemy przy tym zabawić się w psychologa, porównywać charaktery, analizować –> jest więc urozmaicenie –> jest ciekawiej, tym bardziej, że linie te nie są poprowadzone w chronologicznym porządku i w miarę czytania odkrywamy różne niuanse, klucze, domyślamy się więcej.

  Ogólnie jednak atmosfera powieści nie pozwala zgodzić się ze stwierdzeniem, że jest to „hipnotyczny thriller” – raczej powieść obyczajowa z aspiracjami na psychologiczną, bo miejsc, których czytelnik doświadcza uczucia zaniepokojenia, emocjonalnej niewygody czy choćby maleńkiego dreszczyku jest tutaj naprawdę niewiele.

  „Czekaj na odpowiedź” spodoba się czytelnikom lubiącym śledzić może nie tyle przeżycia wewnętrzne bohaterów, ile ich interakcje miedzy sobą i otoczeniem, bo na tym głównie opiera się pomysł i założenie autora . Książka podejmuje także temat tożsamości i jej kradzieży, przywłaszczania sobie cudzego życia, nakładania obcych masek, jak mówi jeden z bohaterów - "Możemy być, kimkolwiek chcemy", a także odwieczny, egzystencjalny problem poszukiwania własnego „ja” - zatem wielbiciele takich tematów będą w pełni usatysfakcjonowani. Ale po skończeniu lektury raczej nie „zakręci nam się w głowie”, jak obiecuje wydawca na okładce. We mnie pozostał niedosyt i lekkie rozczarowanie.


_______________

"Skradziona tożsamość"
______________


Dan Chaon

"Czekaj na odpowiedź"

Wydawnictwo Rebis, 2010 rok

Stron: 356

________________

wtorek, 14 czerwca 2011

Oblężone













 We wstępie do książki Agnieszka Knyt napisała: „Historia wojen pisana jest głównie przez mężczyzn. W tej książce zdecydowaliśmy się opowiedzieć o doświadczeniu blokady przez zapisy trzech kobiet. Wyjątkowych – dzięki złożonemu przez siebie świadectwu”



„Oblężone” to trzy kobiece punkty widzenia, trzy relacje z oblężonego Leningradu. Bardzo od siebie odmienne, bo kobiety, które sporządzały te zapiski różniły się zarówno sytuacją materialną czy życiową, ale połączyło je jedno miasto, czas, doświadczenia. Połączyła je wola przetrwania i nadzieja zachowania człowieczeństwa w tych tak odczłowieczonych czasach.

  Leningrad – miasto zamknięte w kleszcze, oblężone, odcięte od świata. Na początku praktycznie bez dostaw żywności, jakiejkolwiek pomocy. Jedyną drogą dostarczania podstawowych produktów do oblężonego miasta była tzw „droga życia” przez jezioro Ładoga. Ale transporty te nie wystarczały do zapewnienia pożywienia miastu liczącemu ponad dwa miliony mieszkańców. Blisko 900 dni trwała gehenna ludzi, którym w porę nie udało się ewakuować, kiedy jeszcze mieli taką możliwość. Bezduszne statystyki podają liczbę ofiar sięgającą miliona osób. Większość zginęła z głodu i wycieńczenia, wiele osób zostało ofiarami licznych nalotów i pożarów nękających miasto od pierwszych dni września 1941 roku.. A przecież każda z tych miliona osób to osobna historia, osobny dramat.

  Ośrodek „Karta” prezentuje nam w swojej publikacji wspomnienia trzech kobiet. Jako pierwszy „Dziennik czasu blokady” Jeleny Kolczyny. Są to zapiski młodej kobiety, mężatki, mamy malutkiej Leny. Swoje przemyślenia zapisywała ona na czym się dało: na skrawkach gazet, tapet, każdym świstku papieru nadającym się do pisania. To bardzo poruszające notatki, koncentrujące się głównie na temacie wszechobecnym w Leningradzie w owym czasie – na braku pożywienia. To swoiste studium głodu. Jelena przytacza wiele przykładów, do czego zdolny jest człowiek postawiony w tak ekstremalnej sytuacji. Jak sama pisze:
Istnieje - jak widać - jakaś granica fizycznej wytrzymałości, po przekroczeniu której człowiek staje się nieczuły na wszystko prócz własnych cierpień. Heroizmu, ofiarności, czynienia dobra można oczekiwać jedynie od człowieka sytego lub głodującego od niedawna. My zaś poznaliśmy głód, który nas upokorzył, zmiażdżył i uczynił z nas bydlęta. Wy, którzy przyjdziecie po nas i przeczytacie może te słowa, bądźcie dla nas wyrozumiali" [cyt. str. 58].
  Poruszające jest w tym wszystkim także to, że pomimo własnego wyczerpania, skrajnie trudnej sytuacji, lituje się nad miastem: "Gorycz zalewała mi serce na widok oszpeconych przez blokadę rysów drogiego miasta" [cyt. str. 59],a do domu przynosi liście klonu, aby mieć namiastkę wolności, wyobrazić sobie wiatr szumiący w ich liściach - "A poza tym, może to ostanie liście klonu w moim życiu" [cyt. str.23 ]
  Następnym świadectwem są fragmenty „Zakazanego dziennika” Olgi Bergholc – literatki, poetki. Jej głos dodawał otuchy leningradczykom – w radiu deklamowała swoje patriotyczne wiersze ku pokrzepieniu serc, była „głosem oblężonego miasta”. Mąż Olgi Bergholc Nikołaj Mołczanow stał się ofiarą głodu – zmarł z powodu atrofii i wycieńczenia. Jej dziennik przez lata leżał w archiwach państwowych, w Rosji pełnego wydania doczekał się dopiero w ubiegłym roku. W jej wspomnieniach chęć życia cały czas walczy z chęcią poddania się, złe przeczucia wypierane są przez dobre myśli, po depresji następują chwile radośniejsze. Rozdwojenie, które towarzyszyło ludziom tamtych dni, kiedy to młodość, witalność nie chciała się poddać a jednocześnie nieodłącznym towarzyszem była śmierć. 29 grudnia 1942 roku pisze patetyczne słowa:
Pozostaliśmy ludźmi a życie, zamiast je znienawidzić, kochamy jeszcze bardziej Kochamy do ostatnich granic tej miłości - do pogardy śmierci [cyt. str. 152]
  Ostatnim świadectwem zamieszczonym w publikacji „Oblężone” są „Zapiski człowieka oblężonego” Lidii Ginzburg. Nie jest to pamiętnik ani dziennik lecz studium psychologiczne człowieka, inteligenta, nazwanego tutaj umownie En. Bardzo ciekawy opis wszystkich aspektów mających wpływ na zmiany w psychice i mechanizm dostosowywania się człowieka do zaistniałej sytuacji w miarę upływu czasu. Syndrom tzw ”człowieka z oblężenia”.

  Publikacja Ośrodka "Karta" to bardzo ciekawe spojrzenie na pewien aspekt wojny z punktu widzenia kobiet. Może poprzez swoją wrażliwość odczuwają i dostrzegają one więcej, a z pewnością potrafią ukazać tą drugą, delikatniejszą, bardziej ludzką stronę konfliktów, które prowadzone "na górze", pomiędzy mocarstwami zawsze przecież największe i najtragiczniejsze żniwo zbierają wśród tych najbardziej bezbronnych.


Wszystkie cytaty pochodzą z : "Oblężone", wyd. Ośrodek "Karta", czerwiec 2011.
______________


"Życie musi toczyć się dalej"

_____________

środa, 8 czerwca 2011

I prawda wyszła na jaw :)


          Zostałam wytypowana przez Ewę do  blogowej   zabawy.
  Zatem ujawniam kilka z moich „sekretów- niesekretów” :)

  • moje zainteresowania czytelnicze są ogromnie rozległe, ostatnio po przyjrzeniu się mojej   liście lektur na Lubimy Czytać stwierdziłam, że czytam praktycznie wszystko, od książek „ciężkiego kalibru” do babskich czytadeł 
  • kolekcjonuję zakładki do książek, i to nie tylko takie tradycyjne, ale np ładne etykietki czy tekturowe metki także mogą pełnić taką rolę, a zakładkę zawsze starannie dobieram do czytanej w danym momencie książki,
  •  moją życiową pasją jest historia, z naciskiem na średniowiecze, specjalizuję się szczególnie w osadnictwie grodowym ;)  
  • pierwsze lata mojego życia spędziłam  malutkiej „enklawie” nad samym Morzem Bałtyckim , odciętej od świata szlabanem i pilnowanej przez wartowników – mój tata był żołnierzem zawodowym i mieszkaliśmy w tzw kolonii oficerskiej, a rodzina, aby nas odwiedzić musiała posiadać przepustki : )
  • uwielbiam tzw czynną turystykę – czyli górska łazęgę – zwłaszcza Karkonosze i Bieszczady przyciągają mnie do siebie magicznie swoją cudną przyrodą i niezliczonymi szlakami do przebycia
  • mój sprawdzony sposób na niesamowicie spędzone chwile – Bieszczady, piękna, bezchmurna noc, ukochana osoba obok a rozgwieżdżone niebo nad głową – parokrotnie wypróbowane, działa :)
  • moim marzeniem są podróże - szczególnie chciałabym pojechać do Indii, na Krym i Alaskę. Indie ze względu na kulturę, która ogromnie fascynuje mnie już od   dawna,  Krym  -  przepiękne widoki i zamki nad skalnymi przepaściami, a Alaska - niesamowita przyroda
  • mój nick pochodzi od jednej z postaci z powieści  H.B.Divakaruni,
  • od czasu do czasu lubię „ciuchowe” wypady z koleżankami – tak dla relaksu pooglądać , poprzymierzać – nie powinnam się do tego przyznawać, wrażliwszych proszę o zamknięcie teraz oczu, ale ciuchów ciągle mam ze 3x więcej niż książek. No dobra, przyznałam się …
  • uwielbiam tańczyć, kocham rytm i muzykę – wszelkiego rodzaju – od poezji śpiewanej poprzez pop do rocka, a także muzykę etniczną czy folklor słowiański –  mój iPod to istna muzyczna wieża Babel :)
  • mam arachnofobię
  • sama nauczyłam się języka rosyjskiego – bardzo podoba mi się ten język i chciałam czytać Doncową w oryginale : )
  • podobno nieźle gotuję, zwłaszcza chińszczyznę ;)
  • a tak poza tym to nie jestem aż taka cukierkowa, jak tutaj wyszłam :D

To tak chyba najważniejsze, co w tej chwili przyszło mi do głowy... Zawsze trudną dla mnie sprawą jest  takie publiczne uzewnętrznianie -o! przy okazji wyszedł  jeszcze jeden sekret, że jestem typem raczej introwertycznym - ale starałam się potraktować sprawę lekko i z humorem.

   Dziękuję Ewie za zabawę a ja bardzo chciałabym, aby  
 Montgomerry zechciała przyjąć moje zaproszenie i pobawić się w odkrywanie sekretów :)

___________________